Chyba każdy z nas ma w domu niepotrzebne ubrania lub inne przedmioty. Portale ogłoszeniowe w swoich reklamach zachęcają do pozbycia się tego zbędnego bagażu, korzystając z ich usług. Rozwiązanie takie faktycznie jest nie najgorszym sposobem na porządki w szafie, zwłaszcza że przy okazji możemy zarobić parę groszy. Czasami też te drobne zarobki przekształcają się w całkiem imponujące kwoty.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Choć osób zarabiających na sprzedaży ubrań online jest sporo, to wśród nich niewątpliwie wyróżnia się Estera. Prowadzi ona bowiem profil na Instagramie @moda_na_biznes, na którym dzieli się poradami dotyczącymi m.in. tego, co dokładnie warto sprzedawać, jak wyceniać swoje produkty czy jak zwiększać sprzedaż. W jednym z niedawno opublikowanych postów postanowiła również ujawnić swoje wyniki. Przyznała, że z Vinted związana jest od stycznia 2023 roku. Co więcej, jest to jej główne źródło dochodu i obecnie osiąga zarobki "10 tysięcy+/miesięcznie.". Post spotkał się z dużym zainteresowaniem internautów, ale pojawiły się też wątpliwości związane z tego rodzaju działalnością.
A później będziesz miała niemałe problemy z urzędem skarbowym jak moja siostra
- napisała jedna z użytkowniczek. Prowadząca profil @moda_na_biznes pospieszyła z wyjaśnieniem:
Prowadzę firmę, płacę podatki, wszystko jest legalnie.
Jak jednak to zrobić, aby było legalnie? Okazuje się, że nie musimy wcale zakładać firmy, a nawet możemy uniknąć płacenia podatków. Musimy tylko uważnie kontrolować nasze zarobki.
Od września w Polsce obowiązują nowe przepisy, które są szczególnie ważne właśnie dla osób sprzedających na portalach typu Allegro, OLX czy Vinted. Inaczej mówiąc, dotyczą one handlu internetowego, a wynikają z unijnej dyrektywy DAC7. Zgodnie z nimi platformy sprzedażowe mają obowiązek zgłaszania określonych transakcji do szefa Krajowej Administracji Skarbowej. Chodzi tu o przypadki, gdy:
Jeśli więc zajmujemy się sprzedażą na Vinted i wiemy, że przekraczamy te limity, to warto rozważyć założenie działalności gospodarczej, gdyż na nasze transakcje niewątpliwie zwróci uwagę fiskus.
Wtedy będziemy musieli się tłumaczyć i może się okazać, że zapłacimy nawet podatki wstecz
- wyjaśnia w rozmowie z "Faktem" Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy inFakt.