Tytuł przelewu nie zawsze jest problemem. Sprawa jest prosta, zwłaszcza w przypadku wykonywania bardziej formalnych transakcji, czyli np. opłat za rachunki. Wówczas usługodawcy często sami informują nas, jak należy zatytułować płatność. Wątpliwości mogą pojawić się, gdy takich wytycznych nie ma lub przekazujemy pieniądze komuś z rodziny i innych bliskim. O czym powinniśmy więc pamiętać? Niektóre "żarty" mogą okazać się kłopotliwe dla kredytobiorców.
Jeśli przelew jest formalny, ale odbiorca nie podał nam konkretnych wytycznych, mimo wszystko warto potraktować tytuł "oficjalnie". Choć standardowy "przelew środków" w większość przypadków będzie akceptowalny, to zaznaczenie przeznaczenia opłaty i np. numeru faktury sprawi, że transakcja będzie bardziej czytelna w historii rachunku. W mniej formalnych sytuacjach może nas jednak kusić wpisanie czegoś żartobliwego.
Przykłady takich sytuacji omawia na swoim profilu na TikToku Dariusz Karpowicz, analityk pracujący w Wielkiej Brytanii (@doradcakredytowyuk). Wymienia m.in. "za seks", "za wczorajszą noc" czy "dzięki za wczoraj". Jednocześnie podkreśla, że tytuły te poza docelowymi odbiorcami widzą też analitycy bankowi, którzy mogą zapytać o ich wyjaśnienie podczas starania się o kredyt hipoteczny. To z kolei może okazać się dla nas kłopotliwe i wstydliwe. Niemniej, komentujący użytkownicy podeszli raczej sceptycznie do ostrzeżeń eksperta.
Zdecydowana większość komentarzy pod nagraniem ma żartobliwy charakter, podobnie jak omawiane tytuły przelewów.
Skoro płacę 'za wczoraj', to za kredyt tym bardziej będę płacić!
- zauważa jedna z internautek. Nie zabrakło też osób dzielących się własnymi doświadczeniami w tym zakresie.
Mój ulubiony tytuł to: "Opłata za wypożyczenie borsuków na okres 3 tygodni".
Ja miałem "za przemyt borsuków przez granicę polsko-francuską".
Tymczasem ja, tytuł przelewu: "przelew"
- czytamy w komentarzach. Pojawiła się również ciekawa opinia osoby związanej bliżej z branżą.
Jestem analitykiem w PKO i mamy gdzieś tytuły przelewów. Ewentualnie można się mniej lub bardziej pośmiać
- wyznała jedna z osób. Autor nagrania w odpowiedzi przyznał, że faktycznie odnosi się do sytuacji w Wielkiej Brytanii, gdzie pracuje. Czy oznacza to zatem, że w Polsce tytuły przelewów nie mogą sprawić nam problemów? Nie do końca.
Portal Bankier.pl zauważa, że "żartobliwe" nagłówki najczęściej są alarmujące dla pracowników w przypadku transakcji na duże kwoty. Pieniądze mogą zostać nawet wstrzymane, zwłaszcza jeśli nasz tytuł sugeruje jakikolwiek związek z nielegalną działalnością. Należy przy tym podkreślić, że chodzi tu o potencjalne problemy w momencie wykonywania danej transakcji i nie powinny one wpływać na możliwość otrzymania kredytu. Mimo to warto wykorzystać okazję, by temu tematowi także przyjrzeć się nieco bliżej.
Najistotniejsza dla banku przy podejmowaniu decyzji o udzieleniu kredytu hipotecznego jest nasza zdolność kredytowa. Jak dowiadujemy się na stronie bik.pl, jest to "zdolność do spłaty rat kredytu wraz z odsetkami w terminach wskazanych w umowie kredytowej" i stanowi zabezpieczenie dla banku. Wysoka zdolność kredytowa oznacza bowiem duże szanse na odzyskanie pieniędzy.
Korzystnie na naszą indywidualną ocenę będą wpływać wysokie zarobki, zatrudnienie na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony, długi staż pracy czy brak długów. Powinniśmy jednak pamiętać, że braki w którymś z tych obszarów nie przesądzają jeszcze o odmowie banku. Niemal na pewno znaczenia nie będzie mieć natomiast żartobliwy tytuł przelewu do znajomego, przynajmniej jeśli o kredyt staramy się w Polsce. Z drugiej strony, jeśli obawiamy się wstydliwych spotkań z pracownikami banku, być może lepiej pozostać przy zgodnym z prawdą "za kino" czy "za kawę".