Tomasz Boruch z Warszawy swoje zmagania w "Milionerach" rozpoczął we wtorek 2 kwietnia 2024 roku, jednak odcinek zakończył się zanim Hubert Urbański zadał uczestnikowi pytanie za milion. Widzowie czekali z niecierpliwością. Już dzień później mogli cieszyć się wraz z 30-latkiem, który został kolejnym zwycięzcą teleturnieju.
Tomasz Borut podczas gry wydawał się wyjątkowo pewny siebie, a jego wysoka wygrana była niemalże pewna. Z pierwszego koła ratunkowego (50:50) skorzystał dopiero przy pytaniu za 75 tysięcy złotych, natomiast telefon do przyjaciela wykorzystał na etapie walki o pół miliona złotych. Z łatwością dotarł do samego końca i wtedy zmierzył się z pytaniem dotyczącym cieśnin.
W jakiej cieśninie znajdują się dwie wyspy zwane wczorajszą i jutrzejszą, które dzielą niespełna cztery km, ale aż 21 godzin różnicy czasu?
- zapytał Huber Urbański. Tomasz Boruch odpowiedział prawidłowo, zaznaczając opcję D: "w cieśninie Beringa" i właśnie w ten sposób stał się kolejnym polskim milionerem. Choć w tej sytuacji raczej powinno używać się określenia "prawie", ponieważ od kwoty widniejącej na czeku zostanie potrącony całkiem pokaźny podatek.
Niestety, Tomasz Boruch nie zabierze do domu pełnego miliona, ponieważ zanim pieniądze trafią w jego ręce, wygrana zostanie pomniejszona o odpowiedni podatek. W przypadku nagród pieniężnych w tego typu teleturniejach pobierany jest w formie ryczałtu w wysokości 10 proc. W związku z tym każdy uczestnik, który otrzyma w "Milionerach" czek na milion złotych, w rzeczywistości dostaje 900 tysięcy złotych. Danina wynosząca 100 tysięcy złotych trafia bezpośrednio na konto skarbówki. Zwycięzca nie musi odprowadzać podatku samodzielnie, ponieważ robi to organizator konkursu.
Dzięki temu obdarowany podatnik nie ma obowiązku ujmowania uzyskanego przychodu z tytułu wygranej w rocznym zeznaniu podatkowym
- czytamy w serwisie Bankier. Co więcej, warto pamiętać, że dolna granica opodatkowania wynosi w tym wypadku dwa tysiące złotych. Wyjątkiem są jedynie gry organizowane przez Totalizator Sportowy - dolny próg jest podniesiony do 2280 złotych. Zdarza się również, że uczestnicy otrzymują jeszcze mniej pieniędzy, ponieważ odejmowana jest również kwota dodatkowych nagród. Tomasz Orzechowski - jeden z wygranych - w rozmowie z Plejadą zdradził, że otrzymał ostatecznie 899990,85 złotych.
A czemu nie 900 tysięcy złotych? Otóż dlatego, że oprócz głównej nagrody otrzymałem też grę planszową, która też ma swoją wartość
- wyjaśnił.