Poznanianka dostała mandat za brak biletu. Sprawę skierowała do sądu. Udało jej się wygrać z ZTM

Mandaty za brak biletu w komunikacji miejskiej z założenia mają zniechęcić do przejazdów "na gapę". Czasami jednak zdarza się, że kara zostanie nałożona bezpodstawnie, przynajmniej w naszym przekonaniu. Tak też się stało w przypadku pewnej nastolatki z Poznania, a sprawa ostatecznie trafiła do sądu.

Problem "gapowiczów" w Polsce niewątpliwie istnieje, jednak nie zawsze brak biletu podczas kontroli jest efektem celowego działania. Czasami całkiem wyleci nam to z głowy, kiedy indziej na drodze staną nam przeszkody zewnętrzne. W tym przypadku akurat zawiniła technologia. Mimo to ukarana nastolatka i jej mama nie zamierzały dać za wygraną.

Zobacz wideo Czego Polacy nie lubią w komunikacji miejskiej?

Niezapłacony mandat za brak biletu: konsekwencje. Jaka jest kara za nie zapłacenie mandatu?

O sprawie nastolatki z Poznania od samego początku informował "Głos Wielkopolski". Wszystko zaczęło się w sierpniu zeszłego roku, kiedy nastolatka była jeszcze niepełnoletnia. Licealistka korzystała z komunikacji miejskiej w Poznaniu i chciała kupić bilet przez telefon. Niestety miała z tym problemy, ponieważ ze względu na limit danych w telefonie procedura zajmowała więcej czasu. Co prawda bilet ostatecznie udało się zakupić, ale kontroler stwierdził, że różnica czasu między kontrolą a zakupem wynosiła 42 sekundy i w związku z tym wystawił mandat.

Postanowiłam nie płacić mandatu, ponieważ wiem, że córka bilet zaczęła kupować od razu po wejściu do tramwaju i bilet został kupiony

- stwierdziła mama nastolatki, która skontaktowała się wówczas z "Głosem Wielkopolskim". Przez jakiś czas nic w tej sprawie się nie działo, aż w kwietniu tego roku dziewczyna skończyła 18 lat. Ku jej zdziwieniu z jej konta zniknęło prawie 700 złotych, a kolejne tyle z drugiego konta. Okazało się, że za nieopłacony mandat zostało pobrane w sumie 1400 złotych. Wielkopolska gazeta poprosiła o komentarz w tej sprawie rzecznika ZTM, który wyjaśnił, że poznańscy "gapowicze" mają 14 dni na uregulowanie nałożonej kary. Po tym czasie Zarząd Transportu Miejskiego jest zobowiązany konsekwentnie dochodzić należności, co obejmuje m.in. zajęcie konta przez komornika na podstawie prawomocnego wyroku sądu. Na tym jednak się nie skończyło.

Sprawa w sądzie za nieprzyjęcie mandatu rozwiązała problem. Sąd nie miał wątpliwości

Jakiś czas temu mama nastolatki ponownie skontaktowała się z "Głosem Wielkopolskim" i przekazała, że sprawę skierowała do sądu i córka wygrała z ZTM. Sąd uznał, że przewoźnik niesłusznie naliczył karę oraz odsetki, a także dokonał egzekucji komorniczej. Zgodnie z wyrokiem, ZTM musi teraz zwrócić pobrane pieniądze. Warto dodać, że nie jest to wcale odosobniony przypadek, gdy sąd staje po stronie pasażera. Portal Bezprawnik podkreśla, że kontroler nie może nałożyć kary na pasażera, który nie ma możliwości zakupienia biletu. Jako przykład podaje wyrok sądu z Łodzi, gdzie pasażerka najpierw nie mogła kupić biletu w biletomacie, a później okazało się, że nie ma ich też motorniczy, choć teoretycznie można u niego dokonać zakupu. Inny przykład to sprawa również z Łodzi, w której pasażerka brak możliwości argumentowała tłokiem w tramwaju. W obu przypadkach zapadł wyrok korzystny dla pasażerów.

Na koniec warto przypomnieć, że od mandatu można odwoływać się nawet wtedy, gdy uiściliśmy już opłatę. Jak wyjaśnia portal Interia, pieniądze zostaną nam wówczas po prostu zwrócone. Lepiej jednak przestrzegać przy tym wyznaczonych terminów. W większości miast mamy na to siedem dni od wystawienia mandatu, choć terminy bywają różne. Najlepiej zatem zawsze sprawdzać to indywidualnie w regulaminie przewoźnika w naszym mieście. Pamiętajmy też o tym, aby odwołanie zawierało nasze dane osobowe, serię i numer mandatu, opis zdarzenia oraz uzasadnienie odwołania, rodzaj i numer pojazdu, w którym doszło do zdarzenia i skan otrzymanego mandatu.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.