Pan Jacek stracił nogę w pracy. ZUS nie chce wypłacić mu renty. Zawinił jeden dokument

W 2022 roku pan Jacek miał wypadek w pracy. Lekarze amputowali mu nogę. Choć od tego czasu minęły już dwa lata, mężczyzna nie może liczyć na wsparcie ze strony państwa. ZUS wciąż nie wypłaca mu renty przez dokument, który miał wystawić pracodawca. Pisma i kontaktu ze zleceniodawcą brak.

Sprawę pana Jacka nagłośniono w programie reporterskim "Interwencja". Mężczyzna zatrudnił się w firmie budowlanej w 2021 roku, a zaledwie rok później - w lipcu 2022 roku - uległ poważnemu wypadkowi. Doszło do niego podczas remontu domu jednorodzinnego pod Warszawą.

Zobacz wideo Łukasz Kozłowski: Najbardziej racjonalne wydaje się płacenie składek od połowy dochodu, jak w Czechach

Wypadek przy pracy. Amputowano mu nogę, ale ZUS nie może mu pomóc

W wykonywaniu prac remontowych towarzyszył mu Vadim K., mąż prezeski firmy, która zajmowała się wycinaniem otworów w ścianach.

Tego dnia pierwszy raz było wycinanie otworów w stropie. Na górze on wycinał, a ja na dole zgarniałem odkurzaczem wodę. W pewnej chwili on spadł na mnie razem ze stropem

- wspominał pan Jacek w rozmowie z "Interwencją". Mężczyzna natychmiast został przetransportowany do szpitala helikopterem, a jego stan był na tyle poważny, że lekarze podjęli decyzję o amputacji nogi. Później sprawą wypadku zajęły się policja oraz prokuratura.

Wypadek w pracy kontra ZUS i pracodawca. Nie ma kary, nie ma dokumentów

Piotr Antoni Skiba, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, wyjaśnił w rozmowie z "Interwencją", że prowadzone jest dochodzenie dotyczące "niedochowania odpowiednich warunków zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, co doprowadziło do nieumyślnego spowodowania obrażeń ciężkiej choroby". Obecnie postępowanie jest zawieszone, jednak wydano postanowienie o postawieniu zarzutów. Policja ustaliła miejsce pobytu Vadima K., lecz mimo upływu lat mężczyzna wciąż nie trafił do prokuratury. Jej przedstawiciele uważają, że jest to wina "biurokratycznego zwlekania ze strony policji". Pan Jacek ma jeszcze jedno zmartwienie na głowie. Choć wnioskował do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych o przyznanie odszkodowania i renty z tytułu niezdolności do pracy spowodowanej wypadkiem przy pracy instytucja odmówiła mu wypłaty drugiego ze świadczeń. Efekt tego jest taki, że mężczyzna żyje za zaledwie tysiąc złotych miesięcznie. Wojciech Ściwiarski z ZUS w Warszawie podkreślił, że organ "nie podważa choroby pana Jacka", jednak do tej pory nie otrzymał karty wypadku. Niestety poszkodowany nie może porozumieć się z pracodawcą. Żona pana Jacka przyznała, że zleceniodawca nie poczuwa się do obowiązku sporządzenia dokumentu, ponieważ za odmowę nie grozi mu żadna kara.

Pan Jacek odwołał się od decyzji ZUS i sprawa aktualnie znajduje się w sądzie

- wyjaśnił pracownik ZUS.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.