Podróżując samochodem po innych krajach, jesteśmy zobowiązani do przestrzegania obowiązujących tam przepisów, w tym uiszczania odpowiednich opłat. Mogłoby się wydawać, że w przypadku kierowców wykonujących przejazdy w celach zawodowych stwierdzenie to będzie oczywiste. Niestety niemieckie służby celne ostatnio zatrzymały pracownika jednej z polskich firm, która nagminnie to ignorowała.
Urząd Celny w Akwizgranie (Hauptzollamt Aachen), w kraju związkowym Nadrenia Północna-Westfalia, przeprowadzał rutynowe kontrole na autostradzie A44 w pobliżu Jülich. Jak dowiadujemy się z komunikatu opublikowanego na Presseportal 31 października 2025 roku, jednym z zatrzymanych wówczas pojazdów była polska ciężarówka. Auto należało do firmy transportowej. Funkcjonariusze szybko odkryli, że przedsiębiorstwo ma aż 248 otwartych nakazów egzekucyjnych z Głównego Urzędu Celnego w Poczdamie za niezapłacone opłaty drogowe. Łączna kwota należności wobec Federalnego Urzędu Logistyki i Mobilności (BALM) wyniosła prawie 50 tys. euro, czyli około 212,8 tys. złotych. Kierowca uiściła od razu całą kwotę, dzięki czemu mógł kontynuować podróż. W przeciwnym razie ciężarówka mogłaby zostać zatrzymana przez funkcjonariuszy do momentu uregulowania długu.
Powyższa sytuacja ukazuje, że niemieckie służby podchodzą do swoich obowiązków bardzo poważnie i prędzej czy później zatrzymają osoby próbujące ominąć przepisy. Powinny między to na uwadze w szczególności firmy działające na terenie naszego zachodniego sąsiada. Terminowe uiszczanie opłat drogowych z pewnością byłoby mniejszym obciążeniem dla przedsiębiorstwa. Z kolei potencjalne zatrzymanie pojazdu mogłoby prowadzić do jeszcze większych strat, związanych np. z niewywiązaniem się ze zobowiązań wobec klientów. Nie jest to jednak jedyny obszar, w którym obowiązują surowe przepisy w Niemczech.
Na początku listopada niemieckie media obiegła informacja, że Federalny Urząd ds. Ruchu Drogowego (KBA) wycofał z ruchu aż 155 tys. samochodów. Jak wyjaśnia portal ruhr24.de, powodem tego było zignorowanie obowiązkowego wezwania do serwisu. W 2024 roku KBA wydał w sumie 2,84 miliona decyzji o wycofaniu pojazdów z ruchu z powodu wad konstrukcyjnych wpływających na bezpieczeństwo lub środowisko. O wykryciu takich usterek powinni informować producenci samochodów poprzez wysyłkę listów na adresy z Centralnego Rejestru Pojazdów. W takiej sytuacji właściciel musi stawić się do serwisu. Jeśli zignoruje wezwanie i późniejsze wezwanie przypominające, urząd informuje lokalny wydział komunikacji. Samochód zostaje wycofany z ruchu, a ponadto konieczne jest zwrócenie tablic rejestracyjnych, usunięcie naklejki kontrolnej i podstemplowanie dokumentów pojazdu. Musimy liczyć się również z dodatkowymi opłatami administracyjnymi. Osoby wsiadające za kierownicę mimo zakazu narażają się na mandat i punkty karne. Czas na wykonanie naprawy zależy od stopnia zagrożenia, jakie stwarzają usterki.
Zobacz też: Zmienił pas. Zapłaci za to prawie 5 milionów złotych
Źródło: presseportal.de, ruhr24.de
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!