Podroby od zawsze budziły skrajne emocje - jedni je kochali, inni omijali szerokim łukiem. Mimo wszystko w czasach PRL-u często gościły na polskich stołach. Były tanie, łatwo dostępne i dawały ogromne pole do kulinarnej kreatywności. Dziś rzadko po nie sięgamy, a szkoda - wiele z tych dań miało nie tylko wyjątkowy smak, ale i swój niepowtarzalny klimat. Ozory w galarecie to przykład zapomnianej klasyki, która zasługuje na drugą szansę. Ta potrawa może z powodzeniem konkurować z nowoczesnymi przekąskami, jeśli tylko przygotujemy ją zgodnie ze starą, sprawdzoną recepturą.
Z podrobami bywa różnie - dla jednych to prawdziwy rarytas, dla innych ostateczność. Wątróbka i żołądki wciąż mają swoich zwolenników, ale ozory? Większość z nas kojarzy je głównie z babcinymi obiadami. Dziś trafiają na talerze wyjątkowo rzadko, a szkoda. Dobrze przygotowane potrafią zaskoczyć delikatnością i soczystym smakiem. Ich przyrządzenie wymaga nieco cierpliwości, zwłaszcza podczas gotowania, ale efekt w pełni wynagradza czas spędzony w kuchni.
Zobacz też: Szybkie ciasto bez pieczenia. Jest niezwykle proste, a smakuje obłędnie. Wszyscy proszą o dokładkę
Sekret tkwi w detalu: ozór należy wrzucić do wrzątku, by szybko zamknąć jego strukturę i zatrzymać aromat w środku. To kluczowe, bo jako mięsień intensywnie pracujący, jest dość twardy - jeśli zaczniemy gotować go w zimnej wodzie, straci cały smak. Wszystko, co najlepsze, przejdzie do wywaru, a samo mięso stanie się mdłe i bez wyrazu.
W PRL-u ozory w galarecie były klasyką każdej imprezy: tańsze niż szynka, bardziej efektowne niż zimny schab. Dziś to ciekawa alternatywa dla tych, którzy mają dość powtarzalnych przystawek. Podane z chrzanem, octem lub cytryną znów zyskują uznanie. Odpowiednio przygotowane są kruche, soczyste i aromatyczne. Przy okazji - robią wrażenie na stole. Warto poszukać ich w mięsnym, a potem odtworzyć babciny przepis. Efekt może zaskoczyć nawet sceptyków.
Składniki:
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.