Gdy ją znaleziono, leżała w wannie. Kinga Legg miała na sobie przeszło 100 siniaków - z czego najwięcej na klatce piersiowej i głowie. Ten tragiczny dzień z pewnością zapadł w pamięci obsłudze jednego z najdroższych i najbardziej prestiżowych hoteli w Paryżu.
Francuska policja natychmiast rozpoczęła poszukiwania partnera kobiety, który razem z nią wynajmował pokój, jednak opuścił go kilka godzin wcześniej. Mężczyznę namierzono przeszło tydzień później w jednym z lasów w Wielkiej Brytanii. Miał podcięte nadgarstki, a obok niego leżała pętla. Doprowadzony później przed sąd, został oskarżony o zamordowanie Polki i skazany na 20 lat więzienia. Wyszedł z niego jednak po niecałych dwóch. Mediom powtarzał, że jest niewinny.
Kinga Legg, a właściwie Kinga Wolf, wychowywała się i dorastała w Tłokini Wielkiej - małej wsi położonej na terenie województwa wielkopolskiego (niedaleko Kalisza). Jej ojciec był wójtem gminy Opatówek, a także miał rodzinną firmę, którą ambitna dziewczyna chciała w późniejszym życiu rozwijać. Jednym z jej marzeń było przyniesienie jeszcze większego sukcesu biznesowi związanemu z lokalną specjalnością - czyli produkcją warzyw, a w szczególności pomidorów. Jak podaje w swoim podcaście Olga Herring, dziewczyna tuż po ukończeniu liceum rozpoczęła studia na kierunku marketing z zarządzaniem na uczelni w Poznaniu.
Więcej podobnych treści przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Podczas jednego z biznesowych spotkań w Kaliszu, Kinga poznała przystojnego i wpływowego Brytyjczyka, w którym się zauroczyła. Jej wybrankiem okazał się wówczas o wiele starszy od niej urzędnik - Peter Legg. Mężczyzna odwzajemniał jej uczucie i mimo dzielącej ich na co dzień odległości, para utrzymywała ze sobą regularny kontakt. Po ukończeniu przez młodą kobietę studiów, wyjechała ona do Wielkiej Brytanii i poślubiła ukochanego. Od tamtej pory znana była już jako Kinga Legg. Związek tych dwoje nie należał jednak do udanych. Para rozstała się zaledwie kilka lat później, czego powodem jak informuje blog Zaginieni Przed Laty, miał być romans kobiety.
Kolejne lata - już po rozstaniu z mężem, kobieta przeznaczyła na rozwijanie swojej kariery zawodowej. Jako marketingowiec firmy Crown Wallpaper poznała pracującego z nią dyrektora finansów - Erica Kilby’ego. Był to o 31 lat starszy od niej milioner, który szybko stracił głowę dla młodej i ambitnej dziewczyny. Mężczyzna miał jednak żonę oraz dwójkę dzieci, więc para próbowała początkowo ukrywać łączącą ich relację. Biznesman postanowił jednak przerwać trwające 13 lat małżeństwo i rozwiódł się z żoną. Od tamtej pory Kilby i Legg pokazywali się już publicznie razem, a kilka lat później wzięli ślub.
Przez znajomych i bliskie otoczenie para postrzegana była jako niezwykle dopasowana i kochająca. Eric wspierał Kingę również w jej planie rozkręcenia rodzinnego biznesu. To właśnie dzięki finansowemu wsparciu mężczyzny i zainwestowaniu w plan kobiety, firma Vegex mogła rozwinąć skrzydła i przybrać wymiar międzynarodowy. Wkrótce dochody pomidorowego imperium pozwalały na stworzenie setek nowych miejsc pracy, a warzywa dostarczane były największym światowym przedsiębiorstwom, takim jak Tesco czy McDonald’s.
Iana G. spotkała będąc w interesach w Monako. Znali się już wcześniej, jednak to właśnie tamtego dnia między tą dwójką zaczęło iskrzyć. Brytyjczyk przedstawiał się jako dobrze prosperujący biznesman, mówił również o sobie, że jest "Bondem". Wśród znajomych z wpływowego otoczenia miał jednak łatkę playboya bez pieniędzy i żyjącego na koszt swoich zamożnych kochanek.
Był bankrutem, a do tego to bufon, który lubił szybkie życie i samochody. Mówił o sobie 007
- cytuje "Polska Times". Plotki otoczenia jednak nie zniechęciły młodej bizneswoman i niedługo później zostawiła swojego drugiego męża, by związać się i zamieszkać z kochankiem.
Choć Kinga wydawała się szaleńczo zakochana, para nie dogadywała się zbyt dobrze, a związek z czasem miał przerodzić się w koszmar. Kobieta pokrywała koszty związane z utrzymaniem mężczyzny, który dodatkowo, jak przypuszczała, zdradzał ją ze swoją byłą partnerką. W ich relacji nie brakowało również alkoholu, burzliwych kłótni czy środków antydepresyjnych. Będąca blisko rozstania para postanowiła dać sobie jednak jeszcze jedną szansę. Z tej okazji zdecydowali wybrać się do Paryża, gdzie czekał na nich luksusowy, pięciogwiazdkowy hotel oraz wynajęty jacht. Zagraniczny wyjazd przeobraził się jednak z romantycznej podróży w prawdziwy horror.
To wydarzyło się w maju 2009 roku. Po przyjeździe do stolicy Francji Kinga oraz Ian udali się jeszcze wspólnie do restauracji. Już tam mieli zacząć się kłócić, co zwróciło uwagę innych gości. - Jesteś mi winny seks! Nie waż się mnie zostawiać samej w Paryżu - cytuje słowa Legg "Fakt". Ostatecznie lokal opuścili osobno. Co wydarzyło się tamtej nocy w paryskim hotelu, do dziś nie zostało w pełni wyjaśnione.
Następnego dnia Ian poprosił obsługę, by ta nie przeszkadzała i nie wchodziła do wynajmowanego przez parę pokoju - wywiesił również tabliczkę ostrzegawczą na drzwiach. Mężczyzna przedłużył też pobyt w hotelu. Po pewnym czasie wsiadł do Porsche i opuścił Bristol. Mimo próśb Brytyjczyka o niezakłócanie spokoju, pracownicy zdecydowali się wejść do pokoju. Widok, który wówczas ujrzeli, był przerażający. Cały apartament został zdemolowany.
Nagie ciało Kingi Legg zostało znalezione w wypełnionej w trzech czwartych wannie, w zakrwawionym apartamencie hotelowym, który śledczy opisali jako scenę szaleńczej przemocy. Kobieta doznała stu obrażeń, w tym 17 znajdowało się w obrębie głowy i 33 w obrębie klatki piersiowej
- możemy przeczytać w "The Guardian". Na miejsce została wezwana policja, która natychmiast wszczęła śledztwo.
Funkcjonariusze z pomocą Interpolu rozpoczęli poszukiwania podejrzewanego przez nich Brytyjczyka, który razem z Kingą przebywał tamtej nocy w pokoju. Ślad po nim jednak zaginął. Zablokowano m.in. drogi morskie, którymi jak przypuszczano mógł się przemieszczać. Namierzono go jednak na terenie Wielkiej Brytanii przeszło tydzień później - po lokalizacji karty, którą płacił. Gdy policjanci do niego dotarli znajdował się w lesie z rozciętymi nadgarstkami oraz pętlą. Najprawdopodobniej próbował popełnić samobójstwo.
Proces Iana G. nie należał z pewnością do najszybszych i najłatwiejszych. Początkowo francuscy funkcjonariusze mieli problem z ekstradycją mężczyzny, którego stan zdrowia miał nie pozwalać na jego podróż. Ostatecznie doszło do niej dopiero po trzech latach, w 2011 roku. Na temat nocy z hotelu mężczyzna mówił, że niewiele pamięta, tłumaczył się m.in. wypitym alkoholem oraz lekami na depresję. - Oboje pili dużo alkoholu, cierpieli też na zespół abstynencyjny po odstawieniu leków benzodiazepinowe. To może powodować problemy z pamięcią - mówił jego obrońca w paryskim sądzie cytowany przez brytyjską gazetę "Metro". Oskarżony podkreślał również, że kochał Legg i nie zamierzał jej nigdy zabić.
W 2014 roku sąd skazał Iana G. na 20 lat pozbawienia wolności, jednak mężczyzna został zwolniony po upływie niecałych dwóch lat. Według informacji "The Guardian", Brytyjczyk po opuszczeniu więzienia zamieszał we Francji ze swoją byłą partnerką, a obecną żoną - kobietą, z którą zdradzał Legg. Pytany przez media, odpowiedział, że nie wolno mu niczego mówić na temat jego zwolnienia. Rodzina zmarłej kobiety była w szoku na wieść o tak szybkim opuszczeniu celi przez Brytyjczyka.