Leslie Hunwill, właścicielka gospodarstwa, ma duże doświadczenie w hodowaniu bydła. Kolejny poród na farmie nie wydawał się dla niej wyzwaniem. Wkrótce jednak pojawiły się spore problemy. Jałówka nie mogła wydać na świat potomstwa i bardzo się męczyła. Leslie myślała, że wynika to z ułożenia cielaka, jednak to, co zobaczyła, wprawiło ją w osłupienie.
Zainteresował Cię ten artykuł? Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Poród na farmie przebiegał długo i w komplikacjach. Leslie Hunwill nie wiedziała, co jest tego przyczyną. Obserwowała już wiele porodów krów, jednak ten był bardzo trudny.
Badając jałówkę, wyczułam, że głowa i przednie nogi są w kanale rodnym. Cielę nie wydawało się zbyt duże, ale widziałam, że poród przebiega wyjątkowo ciężko. Zastanawiałam się, skąd te komplikacje
- powiedziała właścicielka gospodarstwa W końcu jałówce udało się wydać na świat cielę, jednak to, co zobaczyła Leslie, przeraziło ją nie na żarty. Zwierzę miało dwie głowy. Kobieta przyznała, że wcześniej wyczuła coś dziwnego, ale była pewna, że to guz.
Leslie Hunwill określiła, że prawdopodobieństwo takiego zdarzenia wynosi około 0,039 proc. Zdarza się to raz na 2500 przypadków. Kobieta wyjaśniła również, że dwie głowy nie wynikają z wady genetycznej. Do takich mutacji dochodzi, gdy zarodek próbuje podzielić się na dwie części, jednak ostatecznie to się nie udaje.
Mój nauczyciel rolnictwa w liceum miał w klasie wypchane dwugłowe cielę. Nigdy w życiu nie spodziewałam się, że zobaczę to na żywo
- powiedziała. Niedługo po porodzie zwierzę jednak zmarło. Kobieta znalazła sposób, aby złagodzić cierpienie jałówki po stracie dziecka. Przydzielono jej inne cielę, którego matka zmarła przy porodzie.
Jałówka chętnie się nim zaopiekowała i jest bardzo troskliwą rodzicielką