Ciastka o nazwie cantuccini, z których słynie słoneczna Toskania, pochodzą dokładnie z prowincji Prato. To tradycyjne kruche wypieki, które charakteryzują się grubo posiekanymi migdałami. Słodka przekąska podbiła tak dużą ilość podniebień, że dziś można ją znaleźć na półkach sklepowych w wielu krajach na całym świecie. Okazuje się, jednak, że my wciąż nie wiemy, jak prawidłowo się nią posługiwać. Mieszkańcy Włoch mają specjalny rytuał na jedzenie wspomnianych łakoci.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Tradycyjne cantuccini są wyrabiane z mąki pszennej, cukru, jajek, migdałów i skórki pomarańczowej. Ciasto zawiera także cynamon, kardamon, amaretto i zapewne kilka składników, o których wiedzą tylko włoscy piekarze. Po wyrobieniu ciasto kroi się na grube wałki i piecze oraz suszy w piekarniku, aby uzyskać idealną kruchość. Dziś na rynku można spotkać się z różnymi wariantami cantuccini, lecz we Włoszech wciąż najbardziej ceniona jest pierwotna receptura.
Do tej pory uznawano, iż jest to świetna przekąska do kawy, a ten duet często uznawany był za wręcz perfekcyjny. Okazuje się, jednak, że było to jedynie nasze wyobrażenie. Choć zdarza się, że mieszkańcy Włoch przełamują tymi ciastkami smak gorzkiego napoju, to zgodnie z tradycją należy spożywać je z nieco innym trunkiem. Mianowicie kruche ciastka cantuccini macza się w tzw. Vin Santo. Co to oznacza? Jest to "Święte wino", które swoją niezwykłą nazwę zawdzięcza produkcji podczas Wielkiego Tygodnia (Settima Santa). Napój serwuje się z twardymi ciasteczkami, które dzięki niemu stają się całkowicie miękkie i łatwe do zjedzenia. Choć dla wielu może być to niemałe zaskoczenie, mówi się, że widok Włocha maczającego ciasteczka z migdałami w kawie oznacza nadejście zimy.
Dla włoskiego społeczeństwa "Święte wino" i tradycyjne cantuccini stanowią wręcz święte i nierozerwalne połączenie.