"Avatar: Istota wody" debiutuje online. Te nieznane fakty sprawią, że spojrzysz na film zupełnie inaczej

Po wielu długich miesiącach oczekiwań "Avatar: Istota wody" trafi do oferty Disney+. Kolejna część filmu reżyserii Jamesa Camerona, to jedna z najgłośniejszych produkcji tego roku. Co stoi za tak ogromnym sukcesem? Rekordowo wysokie kontrakty, brak mięsa w diecie i dinozaury z "Jurassic Park".

Już 7 lipca 2023 "Avatar: Istota wody" zadebiutuje na Disney+. Choć wielokrotnie data ulegała zmianie, to nareszcie najwięksi fani twórczości Jamesa Camerona mogą "utonąć" w świecie pełnym majestatycznych stworzeń, zwanym Pandorą. Już w kwietniu tego roku zagraniczne portale informowały, że wspomniany film znalazł się w czołówce najbardziej dochodowych produkcji w historii kina, zarabiając ponad 2 mld dolarów. Wygląda na to, że wiele lat oczekiwań na kontynuację przygód ludu Na'vi nie ostudziło emocji związanych z filmem, jak i jego reżyserem, którego sposób pracy bez wątpienia różni się od tych stosowanych przez innych kolegów po fachu. 

Zobacz wideo PopKultura odc. 157

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Disney plus "Avatar: Istota wody". Główny bohater niegdyś mieszkał w samochodzie, a uratował go Matt Damon

Sukces wspomnianego filmu miał swój początek nieco wcześniej, a mianowicie ponad 15 lat temu. To właśnie wtedy James Cameron podjął się, jak się potem okazało, niemalże katorżniczego zadania nakręcenia pierwszej części "Avatara". Warto wspomnieć, że obecnie najbardziej kojarzoną twarzą z produkcją jest Sam Worthington, jednakże to nie jego James widział w roli przyszłego przywódcy Na'vi. Pierwotnie była ona zarezerwowana dla Matta Damona, któremu zaoferowano kontrakt o wartości 10 proc. dochodów z filmu, czyli wartym przynajmniej 600 milionów dolarów. Niestety aktor ze względu na inne zobowiązania zawodowe był zmuszony odmówić Cameronowi. Do dziś zdarza mu się wspominać ten moment, żartując, że na szczęście "przejdzie do historii, jako aktor, który odrzucił największą sumę pieniędzy". Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, gdyż przed castingiem do "Avatara" życie Worthingtona nie było zbyt kolorowe, a nawet zdarzało mu się pomieszkiwać w aucie. Dzięki współpracy z Jamesem nie tylko udało mu się wystąpić w jednym z największych hitów współczesnego kina, ale także dostać kolejne dobrze opłacane role. 

 

"Avatar" w świetle nieznany faktów. James Cameron czekał na odpowiedni moment

Pozostając przy początkach jednego z największych skarbów Camerona, warto wspomnieć, że reżyser wymyślił "Avatara" już w 1995 roku, jednakże wtedy efekty specjalne nie były na tyle rozwinięte, aby mógł on w 100 proc. zrealizować swoją wizję. Do tematu powrócił, gdy ujrzał na ekranie Golluma w wydaniu Andy'ego Serkis'a. Wtedy stwierdził, że ekipy od efektów specjalnych są już gotowe, aby podjąć się stworzenia świata Na'vi. Poza obrazem dużą uwagę zwraca także dźwięk. Okazuje się, że Cameron sięgnął po starych dobrych znajomych. Otóż dźwięki, jakie wydają z siebie stworzenia w filmie "Avatar" należą do dinozaurów z "Jurassic Park". Co więcej, postanowił on także zatrudnić Dr Paula Frommera, którego zadaniem było wymyślenie całkowicie nowego języka. Tak oto powstała mowa, którą posługiwały się postacie zamieszkujące Pandorę. 

Ojcem sukcesu filmu "Avatr" jest James Cameron. Współpraca z nim potrafi być nie lada wyzwaniem

Skupiając się na "Avatar": Istota wody" należy zaznaczyć, że cała produkcja trwała łącznie cztery lata. James Cameron jeszcze przed startem nagrań zabrał całą ekipę na Hawaje, aby aktorzy podczas całodniowych wędrówek mogli poczuć się niczym postacie zamieszkujące Pandorę. Twórca hitu ani na chwilę nie przestawał dbać o najmniejsze szczegóły, gdyż na planie dostępne było jedynie wegetariańskie jedzenie, a wszystko ze względu na to, że film nawiązuje do idei ochrony i miłości do zwierząt, dlatego też mięsne posiłki zaburzałyby koncepcję przyjętą przez reżysera. Natomiast papierosy widoczne w filmie, były w rzeczywistości jedynie wykałaczkami. Hołd warto oddać również aktorom, którzy dla wiarygodności filmu przez wiele godzin trenowali wstrzymywanie oddechu pod wodą. Rekord trafił do Kate Winslet, która zanurkowała na ponad 7 minut. Nie od dziś wiadomo, że Cameron należy do grona wyjątkowo wymagających reżyserów. W środowisku filmowym krąży pewna legenda, dotycząca konfiskowania telefonów niczym w czasach szkolnych, jednak w nieco bardziej drastycznym wydaniu. Podobno ma on w zwyczaju przybijać dzwoniące sprzęty do ściany pistoletem na gwoździe, aby więcej nie przeszkadzały artystom w pracy. Jak sam twierdzi, już "nie musi strzelać, bo sama historia pilnuje porządku na planie". 

Więcej o:
Copyright © Agora SA