Co lato możemy podziwiać piękne bocianie gniazda, które znajdziemy w niemalże każdym zakątku Polski. Niestety ptaki te przylatują do naszego kraju na krótki czas i już niebawem ponownie się z nami pożegnają. Kiedy bociany odlatują do ciepłych krajów?
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Bociany to ptaki, które, gdy pojawiają się w Polsce, mają zwiastować lato i ciepłe dni. Oczywiście nie do końca tak jest, ponieważ pogoda potrafi płatać figle, o czym mogliśmy przekonać się podczas tegorocznego lata. Bociany pojawiają się w naszym kraju zazwyczaj już pod koniec marca i z kolejnymi miesiącami pojawia się ich już coraz więcej. Przylatują do Polski zazwyczaj z afrykańskiego kontynentu, więc mają do przebycia spory kawał drogi. W lipcu oraz w pierwszej połowie sierpnia młode bociany zaczynają się usamodzielniać i opuszczają gniazda. Najczęściej to właśnie ten moment jest początkiem przygotowania do migracji i na polach czy łąkach zaczynają pojawiać się tzw. sejmiki bocianie - zgromadzenia ptaków - które przez kilka dni żerują na pożywienie i spożywają go jak najwięcej, aby mieć wiele sił na podróż. Większość bocianów opuszcza Polskę z końcem sierpnia i początkiem września, a gdzie się udają i ile czasu trwa ich podróż do celu?
Podróż bocianów pod koniec sierpnia i na początek września to duże wyzwanie dla tychże ptaków, ponieważ czasami mają do pokonania nawet 200 tysięcy kilometrów. Wiele osób zastanawia się dokąd odlatują bociany - jak się okazuje, większość z nich spędza zimę w Egipcie lub w Republice Południowej Afryki, jednak tam docierają te wytrwalsze osobniki. Bociany podczas powrotów wybierają głównie trasę wschodnią, czyli tą biegnącą przez Cieśninę Bosfor lub czasami decydują się na powrót trasą zachodnią, przez Gibraltar. Najczęściej wracają dużymi stadami, które mogą składać się z tysięcy osobników, co na niebie tworzy niesamowity widok. Ciekawostką na temat boćków jest fakt, że młode niejako dziedziczą trasy migracyjne po swoich rodzicach i zazwyczaj wybierają właśnie te same.