Część osób uważa, że niemal wszystkie małe dzieci wyglądają tak samo, więc trudno stwierdzić podobieństwo do któregokolwiek z rodziców. Osoby najbliższe maluszkowi zazwyczaj jednak i tak doszukują się pewnych znajomych cech wyglądu. Często dochodzą wówczas do wniosku, że pociecha to wykapany tata. Czy faktycznie ojciec ma większy wpływ na wygląd dziecka? Okazuje się, że sprawa nie jest taka prosta.
Na temat dziedziczenia wyglądu przez dzieci wypowiedziała się prof. dr hab. Ewa Bartnik, genetyczka z Instytutu Genetyki i Biotechnologii Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego. Według niej podobieństwo maluchów do ich ojców to w dużej mierze mit.
Niemal dwadzieścia lat temu stwierdzono, że tak nie jest, ale - mimo to - ludzie doszukują się tego podobieństwa. Prawda jest jednak taka, że niemowlaki najbardziej podobne są do samych siebie
- wyjaśnia badaczka w rozmowie z Dzień Dobry TVN. Jednocześnie podkreśla, że dzieci w jakimś stopniu zawsze będą przypominać oboje rodziców, ponieważ otrzymują geny i od matki, i od ojca. Z czasem jednak jedna lub kilka cech zaczyna dominować i wówczas to podobieństwo staje się wyraźniejsze. Mimo to rzadko jest to zauważalne od początku. Ponadto należy mieć na uwadze, że wygląd naszej twarzy kształtuje się do około 16., a nawet 18. roku życia. Oznacza to, że wygląd dziecka w jego najwcześniejszych etapach życia nie jest jednoznacznym wyznacznikiem tego, jak będzie wyglądać w przyszłości. Z drugiej strony Ewa Bartnik zwróciła uwagę na to, że nasz wygląd kształtują nie tylko geny.
Wśród badaczy często poruszany jest temat tego, czy na nasze zachowanie bardziej wpływają geny, czy środowisko. Tymczasem dyskusję można również odnieść do wyglądu. Okazuje się, że atrakcyjność to jednak nie tylko "dobre geny".
Jeżeli jedna osoba mieszka w bardzo słonecznym kraju, a druga na północy, to mogą mieć one inne przebarwienia. Jeżeli mamy rewelacyjny metabolizm, ale codziennie przyjmujemy np. o tysiąc kalorii za dużo, to nasz rewelacyjny metabolizm też – w pewnym momencie – przestanie dawać radę. Jeżeli mamy świetne mechanizmy naprawcze skóry, ale będziemy codziennie leżeć pod lampą UV, to one też w końcu przestaną prawidłowo działać
- tłumaczy prof. Bartnik. Istnieją od tego pewne wyjątki, na które nie mamy większego wpływu. Jednym z nich jest wzrost, a drugim właśnie twarz, chyba że zdecydujemy się na operację plastyczną.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.