Od 1998 roku nikt tu nie mieszka. Wszystko przez ogromną tragedię. W jednej chwili zginęło 141 osób

Związek Radziecki pozostawił po sobie ślad w wielu miejscach na świecie. Jednym z nich jest opuszczone miasto w Norwegii. Do dziś na centralnym placu wznosi się tu popiersie Lenina, a wiele budynków stoi tak, jak je zostawiono z dnia na dzień. To tu wydarzyła się też największa katastrofa lotnicza kraju.

Każda śmierć w katastrofie jest trudnym doświadczeniem dla bliskich zmarłych, ale w tym przypadku tragedia doprowadziła do opustoszenia całego miasta. Co prawda wpływ na to miały też inne czynniki, ale zdarzenia z końca sierpnia 1996 roku niewątpliwie można uznać za kluczowe dla historii Pyramiden na Svalbardzie w Norwegii. Jednocześnie warto przybliżyć, jak wyglądały lata świetności tego miejsca.

Zobacz wideo Radziecki test największej bomby w historii

Opuszczone miasto na Svalbardzie w Norwegii. Pyramiden było kiedyś wizytówką Związku Radzieckiego

Jak podaje portal Visit Svalbard, nazwa "Pyramiden" nawiązuje do góry wznoszącej się nad miastem, która kształtem przypomina właśnie piramidę. Pyramiden zostało założone przez Szwedów w 1910 roku, a następnie sprzedane Związkowi Radzieckiemu w 1927 roku. Mieszkańcy osady zajmowali się przede wszystkim pracą w kopalni węgla kamiennego, pracując dla rosyjskiego przedsiębiorstwa Arktikugol. Dla ZSRR była to jednak też wizytówka radzieckiego dobrobytu, więc dbano o zapewnienie pracownikom i ich rodzinom wysokiego standardu życia. W czasach największego rozkwitu w latach 80. ubiegłego wieku żyło tu ponad 1000 osób, a do ich dyspozycji były m.in. stacja benzynowa, szklarnia i gospodarstwo rolne, szkoła, przedszkole, hotel i restauracja. W celu uzyskania rozległego trawnika żyzną glebę sprowadzono z Ukrainy, a nad rozwojem miasta czuwało popiersie Lenina postawione w centrum Pyramiden. Niemniej lata dobrobytu w końcu minęły, a miało to duży związek z tragicznym wypadkiem lotniczym.

Katastrofa lotu Vnukovo Airlines 2801 na zawsze zmieniła Pyramiden. Osada opustoszała ponad dwie dekady temu

Samolot Tupolew Tu-154M (nr rej. RA-85621) linii Vnukovo Airlines odbywał lot z Moskwy do Longyearbyen 29 sierpnia 1996 roku. Zgodnie z informacjami udostępnionymi przez Aviation-safety net, na jego pokładzie znajdowali się głównie górnicy z Rosji i Ukrainy wraz z rodzinami lecący do pracy w kopalniach na terenie Svalbardu. Lot przebiegał bez zakłóceń do czasu, gdy maszyna miała podejść do lądowania. Załoga samolotu poprosiła o pozwolenie na lądowanie na pasie nr 10. Niestety kontroler lotu miał problemy ze zrozumieniem ich ze względu na barierę językową i w związku z tym zgody nie wydał. Piloci postanowili zatem lądować na pasie nr 28, co wymagało korekty kierunku lotu. W pewnym momencie drugi pilot stwierdził, że maszyna zboczyła z kursu. W tym samym czasie kontroler lotów poinformował załogę Tupolewa, że lecą za wysoko i polecił im, aby natychmiast zmniejszyć wysokość. Tymczasem już po kilku minutach w kokpicie rozległ się sygnał ostrzegawczy informujący o tym, że maszyna leci zbyt nisko. Ostrzeżenie wysokościomierza aktywowało się sześć sekund przed uderzeniem samolotu w górę Operafjellet, ale piloci nie zdążyli już podjąć żadnych działań. Samolot został całkowicie zniszczony w wyniku uderzenia 14,3 kilometra od lotniska, a śmierć na miejscu poniosło 141 osób, czyli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi. Portal Simple Flying podkreśla, że do dziś pozostaje to katastrofa z największą liczbą ofiar w historii norweskiego lotnictwa.

Po katastrofie Tupolewa Tu-154M podjęto decyzję o likwidacji Pyramiden i ewakuacji mieszkańców. Wpłynęły na to także względy finansowe oraz przemiany związane z upadkiem ZSRR. Jak podaje portal Halo, Spitsbergen!, ostatni mieszkańcy opuścili to miejsce w 1998 roku. Większość budynków pozostała w nienaruszonym stanie, często z rzeczami porzuconymi po prostu w ciągu dnia, jakby ich właściciele mieli wrócić lada moment. Miasto jest też dostępne dla turystów, choć odwiedzający muszą uważać na niedźwiedzie polarne, które obok mew i lisów polarnych są obecnie najczęstszymi bywalcami w Pyramiden.

 

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.