Od kilku lat media regularnie piszą o Tess Christian, która - jeszcze będąc młodą dziewczyną - stwierdziła, że chce się przeciwstawić procesowi starzenia. Postanowiła, że nigdy więcej się nie uśmiechnie. W efekcie od około 40 lat na jej twarzy nie pojawiła się żadna oznaka radości. Pomogły jej w tym rygorystyczne zasady, za którymi musiała podążać, uczęszczając do szkoły katolickiej.
Nietypowy pomysł narodził się w głowie Tess podczas obcowania z zakonnicami, które hamowały dzieci od śmiechu. Wtedy Christian zrozumiała, że nad emocjami da się zapanować, co może przynosić również długotrwałe korzyści. Postanowiła nie dać ponosić się radości i w ten sposób uchronić swoją twarz przed niepotrzebnymi zmarszczkami.
Kiedy znalazłam coś zabawnego lub miałam ochotę się śmiać - co zdarzało się na co dzień - nauczyłam się kontrolować mięśnie twarzy, trzymając je sztywno
- wyjaśniała rok temu Tess w wywiadzie dla serwisu Daily Mail. Przez cały ten czas kobieta żyła w przekonaniu, że jej sposób będzie skuteczniejszy od standardowych kremów i uchroni ją przed tak zwanymi zmarszczkami mimicznymi. Plan się powiódł, ponieważ mimo upływu lat Tess wciąż jest zadowolona ze swojego wyglądu.
Tak, jestem próżna i chcę zachować młodość. Moja strategia jest bardziej naturalna niż botox i bardziej skuteczna niż jakikolwiek drogi krem kosmetyczny na twarz lub maseczka
- dodała. Sukces wymagał od niej jednak wielu poświęceń. Najtrudniej było wtedy, gdy na świat przyszła jej córka. Choć Brytyjka szalała z radości, nie chciała, by ta wyszła na wierzch.
60-latka ostatecznie się nie złamała.
Po jej narodzinach aż kipiałam ze szczęścia, lecz nadal nie poczułam potrzeby wyrażenia tego uśmiechem
- wspominała w wywiadzie dla portalu Daily Mail. Z czasem bliscy zaczęli nawet mówić na nią "Mona Lisa", co sama uznaje za pewnego rodzaju komplement. Wiele osób uważa jednak, że ta metoda może mieć negatywny wpływ na codzienność oraz zdrowie psychiczne kobiety. Czy zatem gładka skóra jest warta stawiania sobie tak istotnych ograniczeń? To już każdy musi ocenić indywidualnie.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.