24 lutego w Polsce obchodzony jest Dzień Niespodziewanego Całusa. Choć ta okazja nie cieszy się zbyt dużą popularnością, istnieje historia, która mogłaby stać się także symbolem i tego nietypowego święta. Aby ją opowiedzieć, trzeba się jednak cofnąć do lat 80. XIX wieku. Wówczas u brzegu paryskiej Sekwany odkryto ciało młodej kobiety, która niedługo potem została prawdziwą ikoną piękna.
Ciało młodej kobiety zostało odkryte przez spacerowiczów przechadzających się nieopodal słynnej Katedry Notre-Dame. Na miejsce wezwano służby, które oszacowały wiek zmarłej na około 16 lat. Później przewieziono ją do kostnicy. Lekarzy zadziwił fakt, że dziewczyna nie nosiła żadnych znamion przemocy czy śladów związanych z samoobroną. Kobieta wyglądała, jakby zapadła w głęboki sen, a na jej twarzy widniał spokój i niepozorny, wręcz tajemniczy uśmiech. W XIX wieku identyfikacja zwłok stanowiła spory problem, dlatego podjęto decyzję o wystawieniu ich na widok publiczny. Wówczas była to standardowa procedura, która miała pomóc w rozwiązaniu zagadki i dotarciu do bliskich ofiary. W tym przypadku nie przyniosło to jednak żadnych efektów, wskutek czego kobietę zaczęto określać mianem "Nieznajomej z Sekwany".
Zobacz też: O tej zbrodni mówiła cała Polska. "Tak strzeliłem: pach, pach, pach"
Określenie się przyjęło, a tajemniczą pięknością zaczął żyć cały Paryż. Jej ciało budziło ogromne zainteresowanie wśród lokalnej społeczności, a szczególną uwagę przykuwała twarz kobiety. Coraz częściej rozmawiano o niezwykle delikatnych, hipnotyzujących rysach. Wrażenie to potęgował uśmiech. Był delikatny, uroczy i zdaniem wielu skrywał tajemnice, które nie mają prawa ujrzeć światła dziennego. Z czasem śmierć nastolatki zaczęto utożsamiać z romantyzmem, który już wtedy miał ogromne znacznie dla paryżan. Powstały także liczne teorie dotyczące tej tragedii. Twierdzono, że kobieta odebrała sobie życie, a motywem miały być problemy rodzinne, choroba lub nieszczęśliwa miłość. Fascynacja jej historią nie słabła. Wykonano więc odlew jej twarzy i stworzono maskę, która stała się istnym dziełem sztuki.
Gipsowy odlew miał zostać wykonany przez pracownika kostnicy, który również nie był obojętny na kobiece piękno. Legenda głosi, że zakochał się w twarzy zmarłej i dlatego postanowił zatrzymać ją przy sobie na zawsze. Wyjątkowa maska natychmiast stała się symbolem Paryża, a później zaczęto tworzyć kopie, które sprzedawano w lokalnych sklepach z pamiątkami. "Nieznajomą z Sekwany" zainteresowali się również artyści tacy jak Albert Camus i Vladimir Nabokov, a jeden z filozofów nazwał ją nawet "utopioną Mona Lisą". To sprawiło, że twarz wyłowionej z rzeki kobiety stała się częścią nie tylko francuskiej, lecz także światowej sztuki i kultury, inspirowała projektantów, architektów, malarzy, a nawet pisarzy. Pierwsza książka dotycząca pośmiertnej maski, zatytułowana "Wielbiciel obrazu", powstała w Anglii w 1900 roku i została napisana przez Richarda Le Gallienne. Choć losy nastolatki potoczyły się tragicznie, wiele osób zaczęło o tym zapominać i przypisywać tej historii jedynie romantyczny, a nawet erotyczny wydźwięk. Jej twarz aż tak bardzo nie dawała o sobie zapomnieć, że w przyszłości została "najczęściej całowaną kobietą w historii".
W 1957 roku Peter Safar opublikował książkę "ABC resuscytacji" dzięki czemu świat usłyszał o sztucznym oddychaniu metodą usta-usta. Do nauki niezbędny był jednak fantom imitujący prawdziwego człowieka. Podjęto decyzję, że manekin będzie płci żeńskiej, jednakże spierano się o to, jak powinna wyglądać jego twarz. Pewnego dnia Asmund Laerdala, specjalizujący się w produkcji lalek, przypomniał sobie o uśmiechu kobiety, który niegdyś zwrócił jego uwagę podczas odwiedzin u teściów. Nad ich kominkiem znajdowała się maska, która przedstawiała twarz słynnej "Nieznajomej z Sekwany". Swojego manekina, służącego do nauki technik ratujących życie, postanowił zaś nazwać "Resusci Anne". Właśnie z tego powodu dziewczyna wyłowiona z rzeki w Paryżu zaczęła być nazywana także najczęściej całowaną kobietą w historii. Zdaniem niektórych działanie Laerdala wcale nie było przypadkowe. Nadanie fantomowi rysów należących do osoby, która straciła życie, można traktować jako pewnego rodzaju symbolikę.
Dziękuje my, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.