Pewna australijska mama postanowiła zwrócić się do użytkowników TikToka z prośbą o radę, po tym jak nauczycielka w szkole, do której chodzi jej pięciolatek, odmówiła mu pomocy przy otwarciu ciasta. Swoje zachowaniu wytłumaczyła tym, że przekąska, którą zapakowała mu mama była "niezdrowa".
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Ashlee Griffiths jest komiczką, która wrzuca porady lifestylowe na swój profil na TikToku obserwowany już przez ponad 320 tysięcy osób. Niedawno jedno z jej wideo zyskało ogromną popularność. Opowiadała na nim o pewnym incydencie, do którego doszło w szkole jej syna. W rozmowie z "Insider", powiedziała, chce otworzyć dyskusję na temat używania neutralnego języka do opisywania jedzenia. Podczas wywiadu powiedziała, że u nich w domu starają się usunąć piętno związane ze zdrową i niezdrową żywnością. Według niej:
Kiedy mówisz takie rzeczy, nawet spontanicznie, może to mieć trwały wpływ na dzieci
TikTok, w którym opisuje swoją historię, zdobył już ponad półtora miliona wyświetleń. Griffiths powiedziała widzom, że była zszokowana odkryciem, że jej syn nie dokończył przekąski, ponieważ zazwyczaj szybko zjada to co ma "w zasięgu wzroku". Postanowiła więc z nim porozmawiać na ten temat. Dowiedziała się, że nauczyciel odmówił mu pomocy w rozpakowaniu. Griffiths poczuła, że jej wybory rodzicielskie są oceniane.
W swoim filmie powiedziała, uważa, że drugie śniadanie jej syna jest dobrze wyważone. Jak wymienia, dostaje wszystko, od nabiału po owoce, kanapki i wędliny. Duży wybór i różnorodność. Dziecko uczęszcza do publicznej szkoły "przygotowawczej" w Queensland, odmówiła jednak podania nazwy instytucji. Jak mówi, dla niej jako rodzica jest to straszne, patrzeć jak twoje dziecko płacze, ponieważ nie pozwolono mu zjeść kawałka ciasta. Dodała, że:
Od tego czasu przy każdym posiłku mój syn mówił: "Och, mamo, czy to jest zdrowe? Czy to jest zdrowe?"
Dodała, że u nich w domu mówi się, że każde jedzenie jest zdrowe. Obowiązkiem rodzica jest zapewnienie wystarczającej różnorodności żywieniowej, by zaspokoić wszystkie potrzeby dzieci. Tiktokerka wierzy, że każde z nich powinno mieć swobodę wyboru tego co chce jeść. Następnego dnia Griffiths powiedziała, że wysłała Cartera do szkoły z już rozpakowanym ciastem. Uznała również, że powinna porozmawiać z wychowawcą klasy syna. On przyznał jej racje, że ów komentarz był dziwny i zastanawiał się, czy nie doszło do nieporozumienia.