Kaja Paschalska rozpoczęła swoją przygodę z "Klanem" w bardzo młodym wieku. To nie jedyna gwiazda, która dzieciństwo spędziła na planie i miała z tego powodu traumy. Od 1997 roku występuje w serialu, choć nie najlepiej wspomina trudne początki. Nie wstydzi się jednak o nich mówić.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Młoda aktorka, Kaja Paschalska, swoją sławę zawdzięcza odgrywaniu Oli Lubicz w serialu obyczajowym TVP "Klan", emitowanym od 26 lat. Mimo sporej popularności i masy wielbicieli kobieta nie wspomina dobrze swojego dzieciństwa, które spędziła w większości na planie. Co więcej, uważa je za traumatyczne. Postanowiła wypowiedzieć się na temat tego, co przeżyła i jak ukształtowało to jej życie podczas wywiadu dla tygodnika "Wprost". Jej słowa mogą wprawić niektórych w osłupienie.
Patrząc na to z perspektywy dorosłej kobiety, niewyobrażalnym jest dla mnie wpuszczenie dziecka w świat dorosłych bez osoby, która byłaby stałym filtrem tego, co się dzieje, która tłumaczyłaby, chroniła (...), żeby rozumieć, co się dzieje i stawiać granice.
- zaczęła Kaja, z rozgoryczeniem dodając, że nikt wtedy nie zastanawiał się, jak to wpłynie na jej psychikę oraz jakie będą skutki sławy i obracania się wśród samych dorosłych.
To, jak potoczyło się moje życie, dało mi ogromne możliwości, ale emocjonalny koszt tego był ogromny.
- wyznała szczerze. Aktorka postanowiła odnieść się również do macierzyństwa. Jej dzieciństwo było trudne i sama także, póki co, nie może mieć dzieci.
Aktorka ma za sobą ciężkie doświadczenia i choć nie mówi o nich wprost, możemy domyślać się, że sława i towarzystwo dorosłych było dla małej dziewczynki mocno obciążające. Do tego stopnia, że kobieta musi teraz leczyć się z traum u specjalistów. Jak sama przyznała, pewne rzeczy musi prostować do dziś. Wpłynęło to niestety na jej decyzje o zostaniu mamą.
Były takie momenty w moim życiu, że bardzo chciałam mieć dzieci, ale dobrze, że nic z tego nie wyszło, bo trauma pokoleniowa ciągnęłaby się dalej (...). Wychodzę z założenia, że zanim podejmę się wychowania młodego człowieka, powinnam najpierw ogarnąć samą siebie.
- powiedziała bez ogródek, ukazując tym, jak ważne jest by młodzi ludzie, wkraczający w świat dorosłych mieli wsparcie psychiczne. Na szczęście aktorka podjęła pracę nad sobą, w przeciwieństwie do bliźniaczek Olsen, którym sława w dzieciństwie zniszczyła życie. Miejmy nadzieję, że dzięki takim wyznaniom sław, rodzice i dorośli, wpuszczający dzieci w świat kamer i fleszy nieco bardziej zastanowią się nad ich samopoczuciem i zapewnią im to, czego potrzebują.