Praca w sklepie nie jest łatwa, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z trudnymi klientami. Jak się okazuje, opryskliwe osoby, czy wieczne reklamacje to nic w porównaniu z ludźmi, którzy wyjadają produkty. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, dla wielu osób jest to sposób na oszczędzanie.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Niektóre zachowania klientów w sklepach mogą być dla pracowników naprawdę uciążliwe. Nieodkładanie produktów na swoje miejsce, zostawianie paragonów, rękawiczek i reklamówek gdzie popadnie oraz... próbowanie produktów przed ich zakupem. Co zaskakujące robi tak bardzo dużo ludzi, o czym wspominała użytkowniczka jednego z internetowych forów, które zacytował portal Papilot.
Widziałam na własne oczy, jak kobiety rozpakowują masło, dotykają go palcami i wąchają… Następnie odkładają produkty na miejsce, i to samo robią z kolejnymi. Kiedyś zwróciłam na to uwagę, ale klientka naskoczyła na mnie, że nie chce kupić nieświeżego masła.
- czytamy w szokującym wpisie. Podobne wypowiedzi znalazły się na forum.gazeta.pl. Okazuje się, że praktycznie każdy ma znajomego, który testuje jedzenie w sklepie lub podbiera produkty. Co gorsza, takie osoby nie widzą w tym nic złego.
Moja koleżanka, gdy robi ze swoim facetem większe zakupy w hipermarkecie, to zawsze najedzą się tam do syta, napiją i dyskretnie wyrzucają opakowania. Nie płacą za zjedzone kiełbaski, bułki czy wypitą colę.
– napisała jedna z internautek. Takie zachowania pojawiają się wśród klientów coraz częściej. Szczególnie popularne jest podjadanie owoców, by sprawdzić, jak smakują.
Na forum znalazło się sporo osób, opisujących podjadanie przez klientów owoców. Niektórzy użytkownicy internetu sami chwalą się, że uskuteczniają podobny proceder. Ich zdaniem takie zachowanie to nie kradzież.
Akurat winogrona czy inne drobne owoce zdarza mi się próbować w sklepie, bo owoce owocom nierówne, a ja nie mam zamiaru kupować kota w worku.
– napisała jedna z użytkowniczek. Została jednak mocno skrytykowana, a część internautów uważa, że to kradzież.
Często widuję takie towarzystwo żrące winogrona, śliwki, nawet jabłka czy pomidory i obrzydzenie mnie bierze. (...) To w dalszym ciągu jest kradzież.
Na forach nie brak zaskakujących historii z udziałem klientów supermarketów. Mentalność niektórych osób sprawia, że są w stanie podczas robienia zakupów zjeść jogurt, wypić napój i za niego nie zapłacić, czy też spożyć całą bułkę, "bo im się należy". Najczęściej takie zachowania przechodzą niezauważone. Warto jednak mieć na uwadze, że każda kradzież, nawet niewielkich produktów, grozi karą. Wszystkie zabrane przedmioty o wartości do 500 złotych podlegają aresztowi, ograniczeniu wolności lub grzywnie.