Danuta Dunin-Holecka jako kierownik redakcji programu informacyjnego Wiadomości TVP z pewnością nie narzeka na zarobki. Pomimo plotek o rzekomym odejściu z telewizji, prezenterka dalej przychodzi do pracy, co nie umknęło uwadze fotoreporterów. Dziennikarka została "przyłapana" w kurtce luksusowej marki. Zapytana o to, ile kosztowała, udzieliła zaskakującej odpowiedzi.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Danuta Dunin-Holecka to jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy telewizji. Od wielu lat jest związana z TVP i choć w ostatnim czasie padło wiele plotek o rzekomym podpisaniu przez nią dokumentów o rozwiązaniu współpracy, sama nie udziela odpowiedzi na te pytania. Wszystko wskazuje jednak na to, że prezenterka nigdzie się nie wybiera. Świadczy o tym między innymi fakt, że dopiero co została przyłapana przez fotoreporterów, gdy szła do pracy w studio, ubrana w drogą kurtkę. Jej puchowe okrycie z eleganckim futrem i kapturem zrobiło na mediach nie lada wrażenie. Na jaw wyszło, że to popularna marka Dsquared2, a model, który ubrała dziennikarka, jest wart co najmniej pięć tysięcy złotych. Co więcej, Holecka zestawiła ją z torebką od Michaela Korsa, która z pewnością kosztuje nie mniejszą kwotę oraz panterkowe buty Baldinini za około 2500 złotych. Zapytana podczas jednego z wywiadów o wyjątkowo kosztowną stylizację, spróbowała się tłumaczyć.
Gwiazda Wiadomości TVP postanowiła obronić się przed zarzutami dziennikarzy Faktu. Poinformowana o tym, że jej stylizacja kosztowała co najmniej 10 tysięcy złotych, zaczęła polemizować. Przyznała, że za puchowy płaszcz zapłaciła znacznie mniej, niż podejrzewano, a już na pewno nie było to kilka tysięcy złotych. Co więcej, wcale nie jest to nowa kreacja, a ubranie, które nosi od wielu lat.
Kurtkę kupiłam w outlecie jakieś 15 lat temu. Kosztowała wtedy, bo dobrze to pamiętam, niecałe 800 złotych i służy mi przez lata.
- wyznała Danuta Dunin-Holecka, zapytana o model Dsquared2. Nie odniosła się jednak do reszty swojego stroju, który prawdopodobnie nabyła po standardowej cenie. Bądź co bądź wyraźnie gustuje w luksusowych markach, patrząc na logo. Pytanie, czy powinna w ogóle tłumaczyć się z tego, co ubiera i za ile kupiła swoje ulubione kreacje. Najważniejsze, to dobrze czuć się ze sobą i zakładać to, co nam, a nie innym, się podoba.