Monique Sutherland mieszkająca na co dzień w Australii, wybrała się wraz z mamą na Bali. Ich podróż miała rozpocząć się na lotnisku Tullamarine w Melbourne i to właśnie tam zaczęły się także ich kłopoty. Obsługa nie miała litości, a wszystko przez surowe przepisy obowiązujące w Indonezji. Z pewnością to nie ostatnia tego typu sytuacji, dlatego turyści powinni potraktować tę historię, jako małą przestrogę.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Personel lotniska Tullamarine w Melbourne poinformował Monique, że przy stanowisku odpraw będzie musiała wypełnić specjalny niebieski formularz, a powodem takiej procedury jest należący do niej, lekko zabrudzony paszport. Czujność pracowników australijskiego lotniska wynikała z surowych zasad obowiązujących na Bali. Okazuje się, że władze indonezyjskiej wyspy potrafią nawet zakazać turystom odwiedzenia tego miejscu właśnie ze względu na brudny lub uszkodzony dokument. W przypadku Sutherland chodziło o niewielkie plamy, dlatego też specjalny formularz miał ułatwić jej przejście przez formalności na docelowym lotnisku. Tak się jednak nie stało, a kobietę czekało jeszcze wiele problemów.
Po dotarciu na Bali personel tamtejszego lotniska również mocno zainteresował się sprawą Monique i jej paszportu. Jak relacjonuje "The Sun", kobieta została zabrana do specjalnego pomieszczenia przesłuchań, gdzie urzędnicy rozmawiali z nią przez ponad godzinę, a niebieski formularz nie miał dla nich najmniejszego znaczenia.
Byłam rozhisteryzowana i przerażona
- wspomina Monique w rozmowie z "The Sun". Ostatecznie stwierdzono, że paszport kobiety, pomimo wcześniejszego zaakceptowania przez obsługę lotniska w Melbourne, jest zbyt brudny, przez co musi zapłacić karę w wysokości 780 funtów, a więc ponad czterech tysięcy złotych. Zaskoczona turystka próbowała uniknąć mandatu, jednak obsługa była nieugięta. Przekazanie pieniędzy spowodowało, że urzędnicy w końcu wypuścili Monique z pomieszczenia przesłuchań, a następnie z lotniska.
Mój paszport nigdy wcześniej nie był problemem. Nie spodziewałam się tego. To doświadczenie było traumatyczne
- wyznała. Niestety Sutherland nie jest pierwszą osobą, którą spotkała tego typu sytuacja i zapewne też nie ostatnią. Takie problemy dotyczą wielu turystów, którzy muszą pamiętać, że na Bali obowiązują konkretne zasady dotyczące okazywanych dokumentów, szczególnie tych, które mają potwierdzać ich tożsamość.