Andrzej opłynął świat na żaglowcu "Dar Młodzieży". Postanowił zaufać morzu. I to był jego pierwszy błąd

Zamiast pracy biurowej, postawił na statki i zwiedzanie świata. Andrzej Chrzanowski nie widział czy trafił na swój pierwszy rejs za sprawą przypadku, czy przeznaczenia, jednak nie da się ukryć, że znalazł swoje powołanie. Jak żyje się na jednym z najsłynniejszych żaglowców w Polsce i dlaczego nigdy nie powinniśmy ufać morzu? To wszystko i jeszcze więcej znajdziecie w naszym wywiadzie.

Każdy miał kiedyś dość szarej codzienności i chciał - jak mówi powiedzenie - "rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady". Cóż, Andrzej Chrzanowski postanowił iść o krok dalej i zamiast w góry, zdecydował się na podróżowanie po świecie na żaglowcu. W wywiadzie zapytaliśmy go, skąd ten pomysł i poprosiliśmy o opisanie żeglarskiej codzienności.

Zobacz wideo Luksus made in Poland. Te jachty robią furorę na świecie

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Marynarskie życie miał w małym palcu. Cała historia jednak zaczęła się od reklamy

Na pomysł, by wyruszyć w świat na statku, złożyło się kilka czynników. Pierwszym z nich była oczywiście rodzina. Zarówno dziadek, jak i ojciec Andrzeja marynarskie życie mieli w małym palcu. Już od małego zabierali go ze sobą na rejsy i od tego wszystko się zaczęło. Jak opowiada, dotychczas miał szczęście natrafiać na ludzi, dzięki którym jego pasja mogła się rozwijać.

Miałem bardzo szerokie pole do popisu w tym aspekcie

Kolejnym czynnikiem, był jego pierwszy rejs oceaniczny. W 2018 roku "Dar Młodzieży'" - największy Polski żaglowiec - wyruszał w rejs dookoła świata z okazji 100-lecia niepodległości naszego kraju. Niemal wszystkie miejsca na wyprawie obsadzone były studentami ówczesnej Akademii Morskiej, jednakże pewna pula została zarezerwowana dla szczęśliwców, którym uda się wygrać ogólnopolski konkurs. I tu do gry musiało wejść albo szczęście, albo przeznaczenie, ponieważ Andrzejowi wyświetliła się na mediach społecznościowych reklama ów konkursu, koło której nie mógł przejść obojętnie. Dlaczego? Głównie z powodu tego, że była to druga podróż "Daru Młodzieży" dookoła świata, a na pierwszej jego tata płynął jako praktykant. Udało mu się wygrać, dzięki czemu popłynął z RPA do Singapuru.

To był moment, który miał ogromny wpływ na jego życie żeglarskie
Andrzej na 'Darze młodzieży'
Andrzej na 'Darze młodzieży' Fot. archiwum prywatne

Jak wygląda życie na statku? Nigdy nie powinniśmy ufać żywiołowi

Jego pierwszy rejs miał miejsce w 2015 roku na trasie Świnoujście-Bornholm-Kopenhaga-Świnoujście, zahaczając o niewielką wyspę Christianso. Jak wspomina, nie wzbudził w nim ani trochę bojaźni.

Morze nigdy nie budziło we mnie niepokoju, co mogło być błędem początkującego

Według naszego rozmówcy jedną z najważniejszych rzeczy jest "nabranie respektu do żywiołu". Podczas morskich przygód popełnił wiele błędów. W 2022 niemal udało mu się samodzielnie zrujnować wynik na regatach - na szczęście wszystko udało się rozwiązać, zanim do tego doszło. Jeżeli chodzi jednak o tęsknotę za rodziną i znajomymi, przywołuje rejs po Oceanie Indyjskim na "Darze Młodzieży". Opowiedział, że tego typu wyprawy charakteryzują się niemal kompletnym odcięciem od świata. Choć do rozłąki z rodziną już przyzwyczaiły go studia, to ciężko było mu zostawić dziewczynę.

Krótkotrwałe rozłąki budują relacje

- podsumowuje marynarz. Jeśli chodzi o ubiór, Andrzej opowiada, że na "Darze Młodzieży" praktykuje się mundury. Elementem, który w żeglarstwie od zawsze otacza się szczególną czcią, jest bandera. Codziennie o 8:00 rano wszyscy uczestnicy rejsu spotykają się na podniesieniu bandery - to celebracja z dużymi honorami. Dodatkowo zawsze powinno się poświęcić chwilę czasu na skinięcie głową, bądź jeśli jesteśmy w mundurze, to zasalutowaniu. Co więcej, wciąż funkcjonuje zwyczaj salutowania banderami. Hołd powinno się oddawać wszystkim okrętom marynarki wojennej, jednostkom macierzystej bandery daleko od kraju oraz w Polsce praktykowane jest salutowanie pomnikowi Obrońców Westerplatte w Gdańsku. Ważne są również zwroty. Podczas rejsów funkcjonuje wiele zwrotów, które dla laika byłby kompletnie niezrozumiałe. Andrzej powiedział ze śmiechem:

Niemal na każdym statku na pytanie "Jak coś zrobić?" usłyszy się odpowiedź "Zrób tak, żeby było dobrze".
Andrzej żegluje na morzu
Andrzej żegluje na morzu Fot. archiwum prywatne

Wspomnienia z czasów żeglugi: Dziki delfin zaoferował mu niesamowitą przygodę

Jedno z jego najprzyjemniejszych wspomnień miało miejsce w 2021 roku, kiedy na "Fryderyku Chopinie", wraz z dwoma innymi statkami, opływał zachodnie wybrzeże Hiszpanii i Portugalii. Spotkali się na środku zatoki w Muros w Hiszpanii. Planowali kilkunastominutową kąpiel, jednak wszystko zmieniło się przez odwiedziny niespotykanego gościa. W pewnym momencie do ich zabaw w wodzie dołączył lokalny dziki delfin. Pozwolił się przytulać, a nawet pływać na nim.

To zwierzę było naprawdę niesamowicie inteligentne

Jeśli ktoś chciałby pójść w ślady Andrzeja, radzi, by na początku wybierać krótkie trasy. Poznawać ludzi, pływać i jeśli się do tego przykładasz, hartując zarówno ciała, jak i ducha zaczną się prezentować niesamowite możliwości. Jak twierdzi Andrzej: nie ma konieczności posiadania żadnych umiejętności, ponieważ wszystkiego nauczą nas na statku. Ważne za to są cechy charakteru, ponieważ to sport, który może wiele wymagać od człowieka. To praca w stresie, praca w grupie, radzenie sobie w trudnych warunkach i wiele innych. Potrzebować będziemy silnej woli i bojowego nastawienia. 

Więcej o: