Albania to kraj, który w ostatnich latach podbija serca Polaków. Nic w tym dziwnego. Ma do zaoferowania piękne wybrzeże, malownicze góry oraz pyszne jedzenie. O czym jednak warto pamiętać, wybierając się po raz pierwszy do Albanii?
W Polsce nie wszystkie kantory umożliwiają zakup albańskiej waluty, czyli leków. Czy jeśli nie wymieniliśmy pieniędzy, mamy powody do obaw? W większości sklepów (we wszystkich, w których byłam) płatność w euro nie stanowiła najmniejszego problemu. Łatwo także przeliczyć, ile musimy zapłacić w euro za produkty wycenione w lekach. Wystarczy odciąć dwa zera i wówczas otrzymamy cenę w euro. Przykładowo: dwulitrowa butelka wody średnio kosztowała 100 leków, czyli euro. W sklepie reszta wydawana jest natomiast już w lokalnej walucie. Sytuacja podobnie wygląda w wielu restauracjach, kawiarniach oraz barach.
Albania to kraj, który jest nastawiony na turystykę i cieszy się dużą popularnością. Mogłoby się więc wydawać, że bez problemu porozumiemy się w języku angielskim z Albańczykami i Albankami. Nic bardziej mylnego. W wielu sklepach, restauracjach czy nawet hotelach wiele osób nie będzie nas rozumiało, kiedy zaczniemy mówić do nich po angielsku. Duże lepiej dogadamy się na migi. Sytuacja wygląda lepiej w stolicy kraju, tam już znacznie więcej osób posługuje się językiem angielskim.
Co jednak, kiedy postanowimy opuścić kurort i samodzielnie udamy się na zwiedzanie popularnych miejsc? O czym powinniśmy pamiętać? Polscy turyści mogą być zaskoczeni tym, że w wielu miejscach nie ma przystanków ani rozkładów jazdy autobusów podmiejskich. Są za to miejsca, w których zazwyczaj zatrzymuje się autobus i zabiera pasażerów. Kursują średnio co kilkadziesiąt minut, tak przynajmniej było na trasie Golem - Durres. Miejscowościach licznie odwiedzanych przez polskich turystów. O tym, że nasz transport jest niedaleko, możemy się dowiedzieć, patrząc na tłumy ludzi gromadzące się tuż przy drodze.
Biletu nie kupimy w kiosku, u kierowcy, ani w aplikacji mobilnej, tylko u biletera, który znajduje się w autobusie. Ile kosztuje przejazd z Golem - jednego z największych kurortów na północy Albanii do drugiego największego miasta tego kraju - Durres - oddalonego o 30 kilometrów? 100 leków, czyli euro. Natomiast w centrum miasta znajduje się już przystanek, z którego swobodnie możemy dostać się z powrotem do hotelu. Co jednak jeśli chcemy zwiedzić Tiranę na własną rękę? Czy musimy brać taksówkę?
Na przystanek autobusowy, z którego odjeżdżają autobusy, a częściej małe busy do różnych miast, dotrzemy wspomnianą wyżej komunikacją podmiejską. Trasę z Durres do Tirany pokonamy w ponad godzinę. Za bilet musimy zapłacić 200 leków, czyli dwa euro. Niewielki autobus mieszczący około 30-40 pasażerów porusza się drogami przecinającymi miasteczka oraz wsie. Podczas podróży możemy podziwiać liczne góry oraz tutejszą przyrodę, a także ogrody i rosnące w nich arbuzy, pomidory oraz papryki, które są nieodłącznym elementem albańskiej kuchni. Jednak osoby, które cierpią na chorobę lokomocyjną, powinny przemyśleć taką podróż. Drogi bywają kręte, a nie każdy autobus jest wyposażony w klimatyzację.
Po dotarciu na przystanek znajdujący się kilka kilometrów od centrum Tirany, do największych atrakcji dotrzemy komunikacją miejską. Tutaj za bilet zapłacimy 40 leków, czyli 40 centów. Podobnie, jak w komunikacji podmiejskiej tu bilety także sprzedaje bileter. O ile dostanie się do centrum stolicy Albanii, nie było trudne, o tyle powrót sprawił mi niemały problem. Po kilkugodzinnym kręceniu się po mieście, zwiedzaniu zabytków i delektowaniu się albańskimi przysmakami, przyszedł czas na powrót do hotelu. W połowie drogi na przystanek autobusowy zapytałam o drogę młodą dziewczynę, która, choć powiedziała, że zmierzam w dobrą stronę, to niestety uprzedziła, że raczej dziś nie dotrę ani do Golem, ani do Durres. Okazało się, że ostatni autobus z Tirany do tych miast odjeżdża o godzinie 17. Nie pozostało mi nic innego, jak poszukać w kieszeni kilku banknotów euro. Na szczęście nie musiałam zamawiać taksówki przez telefon, zrobiła to za mnie wspomniana wcześniej dziewczyna. Ile kosztowała mnie przejażdżka drogą ekspresową w klimatyzowanej taksówce? Znacznie więcej niż autobusem, bo 25 pięć euro (za około 50 kilometrów). Choć mój budżet nieco się uszczuplił, to w porównaniu z cenami polskich taksówek był to całkiem niedrogi przejazd.