Popłoch w Kairze. Lew grasował po ulicach egipskiej stolicy. Jak się tam znalazł?

Do przerażającego zdarzenia doszło w stolicy Egiptu. Mieszkańcy Kairu zaczęli donosić o lwie spacerującym po ulicach jednego z tamtejszych osiedli. Zwierzę błąkało się pomiędzy samochodami, a ludzie wpadli w panikę. Skąd się tam wzięło? Sprawa dotarła nawet do ministra.

W ostatnim czasie głośno było o niedźwiedziu, który pojawił się w samym centrum Liptowskiego Mikułasza na Słowacji. Zwierzę zaatakowało pięć osób, a poszkodowani doznali zadrapań oraz ugryzień. Niestety, tego typu sytuacje wcale nie są rzadkością, jednak w zależności od miejsca, może pojawić się inne niebezpieczeństwo. Teraz podobne wieści docierają do nas z Kairu, gdzie 19 marca 2024 r. po tamtejszych ulicach spacerował lew

Zobacz wideo Jak gawrują niedźwiedzie? Przerażające świadectwo przedstawiciela fundacji. "Każdego dnia drewno wyjeżdża, po cichutku..."

Egipt: Lew schował się pod autem. Postawiono na baczność wszystkie służby 

19 marca (wtorek) w sieci pojawiły się pierwsze informacje o lwie, który miał być widziany w willowej dzielnicy Madinaty w Kairze. Na szczęście nie był to dorosły osobnik, lecz małe lwiątko, choć i ten mógł stwarzać zagrożenie dla ludzi. Zwierzę zostało zauważone przez przypadkowych przechodniów, w chwili gdy chowało się pod jednym z zaparkowanych przy drodze samochodów. Jak informują zagraniczne portale, lew wydawał się być przerażony, a na widok człowieka zachowywał się bardzo niespokojnie i miauczał. W panice chciał dostać się również do jednego z domów. Świadkowie tego zdarzenia skontaktowali się z policją. Gdy na posterunku usłyszano o lwie w mieście, informację przekazano także innym państwowym służbom, w tym ministrowi spraw wewnętrznych oraz generałom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo publiczne Egiptu. Wtedy rozpoczęła się obława na malucha. 

Lew chodził po ulicach egipskiego miasta. Zwierzę trafiło w ręce funkcjonariuszy, a jego właściciel może mieć poważne problemy 

Na miejsce dotarła policja, a złapanie lwa zajęło funkcjonariuszom zaledwie kilka minut. Użyto do tego specjalnej siatki. Choć sprawa skończyła się szczęśliwe zarówno dla ludzi, jak i zwierzęcia, wciąż nie wiadomo skąd się tam wzięło. Według portalu Vetogate prowadzone jest śledztwo, które ma wyjaśnić tę zagadkę. Przesłuchiwani są naoczni świadkowie oraz analizowany jest również materiał z pobliskich kamer. Ma to pomóc w dotarciu do właściciela lwiątka oraz wyciągnięciu wobec niego konsekwencji. Ustalenie jego tożsamości jest dla służb bardzo ważne, ponieważ prawo obowiązujące w Egipcie zabrania hodowli i przetrzymywania dzikich zwierząt bez odpowiedniego zezwolenia. Za złamanie tego przepisu grozi kara wieloletniego pozbawienia wolności. Jak czytamy na instagramowym profilu @lovincairo, jedna z mieszkanek dzielnicy Madinaty twierdzi, że mieszkający nieopodal mężczyzna zajmuje się hodowlą lwów. Sprawa nie została jeszcze wyjaśniona.  

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.