Niemal codziennie na lotniskach dochodzi do nietypowych kontroli. Podróżni często próbują przewozić podejrzaną zawartość lub przedmioty, które nie powinny znaleźć się w samolocie. Mogłoby się wydawać, że kontrolerów nic już nie dziwi, jednak pewna pasażerka z Australii obaliła tę teorię. W swoim bagażu przewoziła bowiem serce po przeszczepie.
Kilka dni temu doszło do nietypowej sytuacji na jednym z australijskich lotnisk. Do kontroli zatrzymano 30-letnią pasażerkę podróżującą z Nowej Zelandii. Jej bagaż wydał się pracownikom podejrzany, dlatego postanowiono go sprawdzić. Ku zaskoczeniu wszystkich okazało się, że kobieta przewoziła w środku własne serce zamknięte w hermetycznym opakowaniu. Pracownicy lotniska nie kryli zdumienia, a ponadto nie wiedzieli, czy mogą przepuścić dalej bagaż z taką zawartością. Kobieta musiała długo tłumaczyć, dlaczego przewoziła organ w walizce. Jak się okazało, pasażerką była popularna w mediach społecznościowych Jessica Manning. Kobieta urodziła się z poważnymi wadami serca i od dzieciństwa przechodziła poważne operacje.
Jak podaje nowozelandzki dziennik "The New Zeland Herald", w 2016 roku lekarze poinformowali kobietę, że mogą wykonać transplantację, jednak pojawił się pewien problem.
W grudniu 2016 roku poddano mnie ocenie pod kątem przeszczepu serca i wątroby, ale ponieważ w Nowej Zelandii ani Australii nie przeprowadzono takiego zabiegu u osób urodzonych z wadami serca, zajęło im dużo czasu podjęcie decyzji, czy jest to coś, co są skłonni zaryzykować
- relacjonowała Jessica, cytowana przez gazetę. Mimo obaw lekarze pomyślnie zoperowali kobietę. Stary organ trafił na pewien czas do badań, jednak później lekarze oddali go pacjentce. Ta zdecydowała się zatrzymać serce jako symbol drogi, którą przeszła. Niedawno Jessica przeprowadziła się z Nowej Zelandii do Australii i podczas jednej z podróży przewoziła właśnie wspomniany organ. Mimo niepewności pracowników lotniska, kobiecie udało się w końcu dotrzeć do celu.
Głównym problemem było to, że potencjalnie mogłam przewieźć do kraju nową chorobę, co stanowi zagrożenie dla Australii. Ale cieszę się, że wszystko zostało wyjaśnione i pozwolono mi kontynuować moją podróż, a ja wciąż mam przy sobie moje stare serce
- mówiła podróżniczka.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.