Nieodłącznym elementem wakacji nad morzem są liczne stragany, na których można kupić różnego rodzaju gadżety i pamiątki. Wielu turystów nie jest w stanie przejść obok nich obojętnie, nawet jeśli ceny pozostawiają wiele do życzenia. W tym roku pokusa jest jeszcze większa, ponieważ w ofercie pojawiły się "paczki niespodzianki" z tajemniczą zawartością. W tym przypadku koszt wcale nie jest duży, a według sprzedających istnieje szansa zdobycia wyjątkowych przedmiotów. Jak jest naprawdę? Czasami lepiej jednak się powstrzymać.
Sprawę nagłośnił jeden z czytelników serwisu Fakt, który podczas urlopu w Mielnie natrafił na punkt z "paczkami niespodziankami". Takich miejsc jest jednak więcej, można je spotkać między innymi w Sarbinowie, Ustroniu Morskim oraz Koszalinie. W tym przypadku zachętą mogą być nutka niewiedzy oraz niskie ceny, ponieważ mają to być przedmioty pochodzące ze zwrotów konsumenckich, za które trzeba zapłacić zaledwie około 35 złotych. Jeśli dany klient skusi się na dwie paczki z tajemniczą zawartością, koszt takiej "przyjemności" to już tylko 60 złotych. Co więcej, na stoiskach można zauważyć loga Amazona, Allegro oraz OLX, co może sugerować klientom, że te pochodzą właśnie z tych platform sprzedażowych. Jednak wspomniane firmy twierdzą, że nic o tym nie wiedzą.
Nasza firma nie ma nic wspólnego z tą akcją, a nasze logo zostało wykorzystane bezprawnie
- przekazała serwisowi Fakt Agata Voelkel, PR Officer Corporate Communication Department Allegro. To samo dotyczy portalu OLX, co potwierdziła przedstawicielka firmy Paulina Musielak-Rezmer.
Choć wiele osób spodziewa się, że "mogą tam być bardzo wartościowe rzeczy", zdaniem turysty odpoczywającego w Mielnie, ludzie otrzymują jedynie "tanią chińszczyznę". W jednej z paczek zaobserwował na przykład mydło i kiepskiej jakości słuchawki, czyli produkty pochodzące od "firm typu krzak". Co więcej, paczki miały naklejone etykiety nadawcze, jednak w miejscu, gdzie powinny znajdować się dane nadawcy, widnieje jedynie dwukropek. Sprzedawcy na stoiskach nie wydają także paragonów.
Śmierdziało dla mnie oszustwem na kilometr
- twierdzi turysta. Mężczyzna zgłosił sprawę do Państwowej Inspekcji Handlowej w Koszalinie oraz powiadomił policję. Rozważa także poinformowanie o tym Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Policjanci nie podjęli interwencji, ponieważ mężczyzna zgłosił widzianą sytuację tylko informacyjnie i nie był osobą poszkodowaną
- wyjaśnia na łamach dziennika nadkom. Monika Kosiec, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie. Zapewniono jednak, że wydział przestępstw gospodarczych prowadzi w tej sprawie postępowanie oraz monitoruje działalność takich stoisk. Natomiast turystom zaleca się, aby "dokładnie przemyśleli, czy rzeczywiście chcą wydawać pieniądze na takie paczki".
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.