I nagle baran wszedł do pociągu. Jechał pierwszą klasą. "Część pasażerów musiała się przesiąść"

Podróżujące ze swoimi właścicielami koty czy psy nikogo już nie dziwią w komunikacji publicznej. Okazuje się, że do grona zwierząt domowych niektórzy zaliczają również barany. Takiego towarzysza podróży miały osoby zmierzające do Białegostoku. Wycieczka nie należała do najprzyjemniejszych.

W środę 4 września pasażerowie relacji Białystok-Katowice przeżyli niemałe zdziwienie, kiedy pociąg zatrzymał się na przystanku Warszawa Centralna. Do wagonu pierwszej klasy wszedł baran w pieluszce. O zajściu poinformowano redakcję TVN24: Pomyślałem sobie, że może ta cała sytuacja kogoś zaciekawi albo chociaż rozśmieszy - napisał autor zdjęć i nagrania, które trafiły do serwisu. Obecność zwierzęcia w przedziale wprowadziła spore zamieszanie. Było zabawnie, aż do pewnego momentu.

Zobacz wideo "Minecraft" doczeka się pełnometrażowego filmu. Brodacze Momoa i Black zapraszają [ZWIASTUN]

PKP Intercity. W środę do pociągu wsiadł wyjątkowy pasażer

Podróż z Katowic do Białegostoku zazwyczaj zajmuje od 5 do nawet 8 godzin. Pasażerowie podróżujący na północ kraju w środę 4 września mieli wątpliwą przyjemność spędzić około 1,5 godziny w towarzystwie barana w pieluszce. Zwierzę razem ze swoją właścicielką i psem do wagonu pierwszej klasy wsiedli na przystanku Warszawa Centralna. Pomimo zabezpieczenia w formie pampersa, konduktorka nie była skora do wpuszczenia pasażerów na pokład. Jak czytamy na stronie przewoźnika: Zabierając kota, psa lub inne zwierzęta domowe w podróż pociągiem, zapewnij mu odpowiedni transporter na cały czas ich przewozu. Kobieta zdołała się jednak uchylić pod naciskiem próśb właścicielki pupili i pozwoliła im wsiąść do pojazdu.

Baran co prawda beczał i biegał po wagonie, ale początkowo można to było uznać za zabawne, natomiast później zaczął brudzić

- relacjonował Pan Marcin, który był jednym z pasażerów. Problem zaczął narastać, w momencie kiedy pampers okazał się być nieskuteczny. Zawartość zaczęła wypadać na podłogę, a w wagonie unosił się nieprzyjemny zapach.

Część pasażerów musiała przesiąść się do innych wagonów, a mówimy przecież o pierwszej klasie

- opowiada podróżny. Baran, nie przejmując się niezadowoleniem ludźmi, kontynuował swój spektakl. Nie obyło się bez podgryzania butów i zaczepiania pasażerów. W pewnym momencie pani konduktor była zmuszona zareagować.

Pies w pociągu Intercity potrafił się zachować. Baran niestety nie zdał egzaminu

Półtorej godziny - tyle trwała wycieczka barana, który zdążył w tym czasie narobić sporego zamieszania w wagonie. Przed przystankiem w Szepietowie do właścicielki zwierzęcia podeszła pani konduktor i poinformowała ją o konieczności opuszczenia pociągu razem z pupilami. Według rzecznika prasowego PKP Intercity barana można traktować jak psa, jednak w tej sytuacji na nic zdały się te porównania.

Oczywiście, wiele osób podróżuje ze zwierzętami na określonych poprzez regulamin warunkach, choć najczęściej są to koty lub psy, ewentualnie mniejsze zwierzęta przewożone w specjalnych transporterach. Jeśli chodzi o niedużego barana, to myślę, że można go potraktować jak dużego psa i w takiej sytuacji również istnieją zasady zgodne z regulaminem, bez względu na gatunek zwierzęcia, którymi należy kierować się podczas przewozu. Jednak jeśli regulamin dotyczący przewozu zwierząt zostanie złamany i zwierzę na przykład zacznie brudzić, wtedy konduktor ma prawo wyprosić właściciela wraz ze zwierzęciem z pojazdu przed planowym zakończeniem podróży

- wyjaśniał dziennikarzom portalu "TVN24" Maciej Dutkiewicz, rzecznik prasowy PKP Intercity. Kobieta musiała opuścić pociąg godzinę od docelowego punktu podróży.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.