Jeniffer Castro to była pracownica brazylijskiego banku, która do grudnia ubiegłego roku wiodła normalne życie. Wszystko jednak zmieniło się, gdy po wejściu na pokład samolotu odkryła, że 4-letnie dziecko zajęło jej miejsce przy oknie. 29-latka upomniała jego matkę. Wtedy maluch zaczął płakać, lecz ostatecznie i tak musiał zmienić miejsce. Później jej twarz została nagrana przez innego pasażera, który opublikował film na TikToku. Wideo natychmiast wzbudziło zainteresowanie internautów i z czasem stało się prawdziwym wiralem.
Część ludzi oskarżało kobietę o brak empatii, natomiast inni zwracali uwagę na to, że wcale nie musiała rezygnować z opłaconego przed siebie miejsca. Ponadto zdaniem wielu to rodzic powinien zadbać o komfort podróży własnego dziecka, a nie wymagać tego od obcych. Zamieszanie wokół sprawy nie cichło, a Jeniffer Castro dość szybko stała się bardzo rozpoznawalna w mediach społecznościowych. Choć dzięki temu zyskała miliony obserwujących, musiała zmierzyć się również z ogromnym hejtem i wieloma przykrymi sytuacjami.
Zobacz też: Turyści pokochali ten kraj. Tylko w styczniu odwiedziło go ponad 30 tysięcy Polaków
Od tego incydentu moje życie wygląda zupełnie inaczej. Nawet sobie tego nie wyobrażałam. To, co powinno być zwykłym lotem, przerodziło się w niezwykle żenującą sytuację, która skutkowała konsekwencjami wpływającymi zarówno na moje życie osobiste, jak i zawodowe. Stałam się celem osądów, ataków i spekulacji ze strony ludzi, którzy nawet nie znają całej historii. Nikt nie zasługuje na to, żeby przechodzić przez coś takiego. Nikt nie zasługuje na nagrywanie, obrażanie i atakowanie tylko dlatego, że korzysta z podstawowego prawa
- mówiła na łamach serwisu New York Post. Z doniesień zagranicznych mediów wynika, że z powodu afery Castro nie tylko doświadczyła wielu obelg, ale także straciła swoją pracę. W związku z tym 29-latka postanowiła ubiegać się o stosowne odszkodowanie zarówno od linii lotniczej, jak i osoby, która opublikowała nagranie w sieci.
Zostałam publicznie ośmieszona
- stwierdziła, cytowana przez Times Now.
Castro, powołując się na tajemnicę sądową, odmówiła ujawnienia dziennikarzom kwoty, na jaką opiewa złożony przez nią pozew. Zapewnia jednak, że w ten sposób chce jedynie oczyścić swoje imię oraz zminimalizować ryzyko wystąpienia podobnych sytuacji w przyszłości. Odszkodowania domaga się także od współpasażera, ponieważ nie rozumie, dlaczego ktoś upublicznił jej wizerunek bez wcześniejszej zgody.
Zaskoczył mnie fakt, że osoba, która nie miała nic wspólnego z tą sytuacją, zaczęła nagrywać moją twarz bez pozwolenia. Przy okazji publicznie mnie obraziła i zawstydziła tylko dlatego, że nie chciałam odstąpić należącego do mnie miejsca
- dodała w rozmowie z serwisem New York Post. Castro twierdzi również, że ta sytuacja miała poważne konsekwencje dla jej zdrowia psychicznego oraz kariery zawodowej.
W najbardziej intensywnym momencie afery praktycznie przestałam wychodzić z domu
- podsumowała.
Dziękuje my, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.