Heinrich Wilhelm Olbers to niemiecki naukowiec, który wcześniej dokonał już identyfikacji planetoid oraz opracował metody pozwalające na przewidywanie orbit komet. Wśród jego prac znalazł się także pewien wniosek na temat koloru nieba. Wtedy myślano, że coś jest nie tak, a dzisiaj wszystko się wyjaśniło.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
W 1823 roku niemiecki naukowiec stwierdził, że niebo musi być jasne nawet w nocy, ponieważ każdy punkt na nim powinien odpowiadać światłu Słońca. W związku z tym przez wiele lat badacze spierali się, wymyślając teorie, które miały przynieść upragnioną odpowiedź. Pierwotnie mówiono o tym, że światło gwiazd odleglejszych niż Słońce jest pochłaniane przez pył lub inną materię w przestrzeni kosmicznej. Później stwierdzono, że teoria ta nie ma sensu, gdyż ich temperatura byłaby zbyt wysoka, przez co wspomniane obiekty same musiałby zacząć świecić. Z biegiem lat domniemań było coraz więcej, lecz do rozwiązania zagadki wciąż czegoś brakowało.
W 1963 roku Peter Scheuer uznał, że pewne są dwie rzeczy. Po pierwsze nocne niebo jest ciemne, a po drugie galaktyki oddalają się od siebie. Do tego ma dochodzić również fakt, iż zawartość wszechświata ewoluowała z czasem. Natomiast niespełna rok później pojawiła się osoba, która udowodniła, że czynnikiem mającym największy wpływ na kolor nieba nocą jest skończony wiek gwiazd. Ponadto zauważono również, że niebo nie jest tak samo ciemne na całej powierzchni, a powodem tego jest mikrofalowe promieniowanie tła.
Stanowi ono pozostałość po pierwszych etapach istnienia wszechświata i okazuje się zaskakująco powszechne, choć jednocześnie stosunkowo słabe. Z jednej strony niemal jednorodnie wypełnia wszechświat, by z drugiej prawie w ogóle nie wchodzić w interakcje z cząstkami materii
- tłumaczy portal "Focus". Kolejnym źródłem światła w przestrzeni kosmicznej jest także promieniowanie wytwarzane przez galaktyki. Oznacza to, że niebo w rzeczywistości nie jest ciemne, ponieważ istnieje możliwość dostrzeżenia na nim światła pochodzącego z odległych etapów istnienia wszechświata. Ta teoria na dzień dzisiejszy wydaje się być zadowalająca, jednakże astronomowie wciąż poszukują nowych wskazówek i rozwiązań, które dostarczą im więcej danych.