Muszki owocowe do tej pory były uznawane przez rolników za inwazyjny gatunek, który nagminnie niszczył im plony. Dla nich tego typu owad oznacza ciągłe straty i problem, wobec którego pozostają praktycznie bezradni. Naukowcy postanowili znaleźć sposób na walkę z tymi szkodnikami. Jakie będą efekty prac? To może uratować wielu hodowców jagód i nie tylko.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Jak podaje zagraniczny portal "Euronews", przykładem ofiar tych inwazyjnych gatunków jest Paul Nelson, który od lat stara się z nimi walczyć, lecz bezskutecznie. Według niego, na plantacji w Minnesocie muszki owocowe potrafiły uszkodzić ponad połowę gotowych do zbioru jagód w ciągu zaledwie jednego roku. Choć w ostatnich latach udało im się zminimalizować starty do 5 proc., to wciąż wiąże się to z ogromnymi pieniędzmi, których firma nie jest w stanie odzyskać.
To szkodnik, który przejmie twoją hodowlę, jeżeli tylko nie poświęcisz czasu na walkę z nim
- informuje Nelson, główny hodowca w firmie zajmującej się uprawą owoców i warzy w Untiedt's. Dla niego, jak i innych rolników nowe odkrycie naukowców może być wręcz zbawienne. Jak sam przyznaje, wszyscy czekają na nie z niecierpliwością.
Naukowcy z North Carolina State University, aby zminimalizować ryzyko zniszczeń wśród hodowców, opracowali genetycznie zmodyfikowaną muszkę owocową. Jak informuje serwis Phys.org, ich działania miały na celu ingerencję w DNA samic, co wpłynie na powolną reprodukcję i znacznie zmniejszy populację tego gatunku. W laboratorium doszło do zmiany DNA samic muszek, przez co ich potencjalne potomstwo nie może się dalej rozmnażać. Naukowcy opublikowali swoje wyniki na łamach pisma "Proceedings of the National Academy of Sciences". Wszystko wskazuje na to, że mogą mówić o wielkim sukcesie. Gdy połączyli jedną ze swoich muszek z inną, żyjącą wcześniej na wolności, 99 proc. potomstwa było bezpłodne i nie było w stanie się rozmnażać. Co więcej, ich przewidywania z pewnością ucieszą rolników, ponieważ populacja tego gatunku, żyjącego w obrębie jednej uprawy, ma znacznie się zmniejszyć w ciągu zaledwie pięciu miesięcy. Eksperci wciąż pozostają w fazie testów laboratoryjnych i terenowych, lecz wszelkie badania wyglądają obiecująco, dlatego też możliwość korzystania z tego rozwiązania to już tylko kwestia czasu.