Techniki mumifikacji ewoluowały wraz z rozwojem egipskiego społeczeństwa. Ostatecznie proces konserwacji ciał stał się drogim i długotrwałym przedsięwzięciem, na który mogli pozwolić sobie jedynie najbogatsi. Było to bardzo ważne dla tamtejszej ludności, ponieważ Egipcjanie wierzyli, że tak długo, jak ciało będzie obecne na Ziemi, tak długo ich dusza będzie żyła po śmierci. Jakie substancje pozwalały na stanie się "nieśmiertelnym"? Teraz i my możemy ich dosięgnąć.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Pełna mumifikacja trwała zazwyczaj około 70 dni, co łączyło się również z ogromnymi kosztami. W związku z tym ten proces kojarzy się głównie z faraonami i arystokratami, którzy mogli pozwolić sobie na tak duży wydatek, a w zamian za to, ich ciało pozostawało w nienagannym stanie przez kolejne tysiąclecia. Gdy człowiek umierał, ciało trafiało do pracowni balsamiarskiej, gdzie działy się "cuda". Proces mumifikacji obejmował usunięcie organów wewnętrznych, pozostawiając jedynie serce oraz nacieranie ciała natronem, czyli solą pochodzącą z jezior w pobliżu Kairu, dzięki czemu usuwano wodę z organizmu. Najdłuższy był proces suszenia, który trwał kilkadziesiąt dni. Gdy ciało wyschło, wypychano je lnem i smarowano różnymi substancjami w celu zakonserwowania. Czym dokładnie były? To właśnie na tych substancjach skupili się naukowcy.
Jak informuje serwis Interia, naukowcy zbadali substancje, których ślady znaleziono w urnach konopnych odnalezionych przez Howarda Cartera. To właśnie tam odkryto szczątki Senetnaj, kobiety żyjącej około 3400 lat temu za czasów XVIII dynastii. Miała być ona ważną postacią, ponieważ historia mówi o tym, że karmiła własną piersią samego władcę i właśnie dlatego została pochowana w Dolinie Królów w grobie faraona. Najnowocześniejsze metody badawcze pozwoliły naukowcom na odkrycie, jakich substancji użyto do zakonserwowania ciała kobiety. Narządy wewnętrzne Senetnaj zabalsamowano za pomocą:
Największym zaskoczeniem było to, że wiele z tych substancji nie pochodziło z Egiptu, lecz były pozyskiwane poza jego granicami. To dowodzi, jak skomplikowany był proces mumifikacji. Eksperci postanowili odtworzyć zapach warsztatu balsamistów, a pomogły im w tym francuska perfumiarka Carole Calvez oraz Sofia Collette Ehrich. Dzięki temu w Muzeum Augusta Kestnera w Hanowerze w Niemczech można doświadczyć czegoś niezwykłego i zaznać zapachu, który towarzyszył wąskiej grupie, która pracowała przy mumifikacji zwłok.
Odwiedzający mogą poczuć zapach wieczności otaczający proces mumifikacji i przenieść się w przeszłość do starożytnego warsztatu balsamowania
- zapewnia Barbara Huber, cytowana przez portal Interia. Wiadomo, że można tam wyczuć nutę wanilii. To kolejny krok w przeszłość, ponieważ niedawno naukowcom udało się poznać także zapach ikonicznej Kleopatry.