Umowa została podpisana około 10 miesięcy zaraz po tym, jak firma Colossal Biosciences - specjalizująca się w dziedzinie biotechnologii i inżynierii genetycznej - ogłosiła swoje plany dotyczące odtworzenia wymarłego gatunku. Tym razem chodzi o zwierzę, które żyło na naszej planecie jeszcze kilkaset lat temu, jednak to właśnie człowiek sprawił, że dzisiaj mówi się o nim w czasie przeszłym. Choć brzmi to, jak scenariusz kolejnego filmu Stevena Spielberga, to wcale nim nie jest. Zdaniem naukowców Colossal Biosciences przywrócenie dodo do życia jest, jak najbardziej możliwe.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Firma Colossal Biosciences od lat opracowywała plan przywrócenia naturze dodo, czyli wybitego przez człowieka ptaka i największego znanego nam przedstawiciela gołębi.
Dodo, ptak utożsamiany ściśle z Mauritiusem, jest również niestety symbolem roli, jaką ludzkość odegrała w jego wyginięciu. Symbolizuje również wysiłki na rzecz zapobiegania wymieraniu gatunków. Jesteśmy bardzo wdzięczni za technologie Colossal i obietnicę przywrócenia tego kultowego gatunku, wymarłego w lat 80. XVII wieku, do jego rodzimego środowiska
- mówił Vikash Tatayah, dyrektor ds. ochrony przyrody w Mauritian Wildlife Foundation, cytowany przez Forsal. Ten gigant ważył niekiedy nawet 14 kilogramów i dawniej utożsamiany był z indykiem, ponieważ swoim wyglądem przypominał właśnie ten gatunek. Co więcej, był nielotem, bo sposób funkcjonowania tych ptaków, nie wymagała takowej umiejętności. Na ten moment plany odtworzenia nieistniejącego już zwierzęcia są na zaawansowanym etapie, ponieważ zespołowi biotechnologów, pod przewodnictwem profesor Beth Shapiro, udało się zasekwencjować jego DNA. Co dalej? W tym miejscu zaczyna się robić pod górkę.
Jak się okazuje, aby odtworzyć ten wymarły gatunek, należałoby porównać go z sekwencją najbliższego żyjącego krewnego dodo i znaleźć konkretne różnice. Jest nim nikobarczyk z południowej Azji. Kolejnym etapem będzie umieszczenie specyficznych sekwencji dodo w konkretnych komórkach nikobarczyka. Jego DNA będzie modyfikowane w taki sposób, aby jak najbardziej przypominało to należące do wymarłego około 300 lat temu gatunku. To właśnie wykorzystywana przez naukowców metoda budzi największe kontrowersje. Zdaniem wielu innych ekspertów, nie jest to do końca "przywrócenie do życia dronta dodo, a jedynie ptaka, który mocno go przypomina". Co więcej, naukowcy utrzymują, że w ten sposób nie da się odtworzyć konkretnych zachowań oraz zwyczajów wymarłych zwierząt, a kolejną sprawą pozostaje środowisko, które przez cały ten czas uległo ogromnym zmianom. Twórcy projektu mają jednak nieco inne zdanie na ten temat. W ich opinii to "wskrzeszenie" ma symbolizować ogrom wysiłku, jaki włożono w działania na rzecz ochrony przyrody, a co więcej firma pomoże Mauritiusowi również w ratowaniu innego zagrożonego gatunku gołębia z wyspy (synogarlicy rdzawosternej), którego losy już dawno zostały przesądzone.