Szkielet znajdujący się w muzeum w New Bedford należy do płetwala błękitnego i mierzy aż 66 stóp, czyli ponad 20 metrów długości. Zwierzę, do którego należą szczątki, zostało przez naukowców nazwane King of the Blue Ocean, czyli w wolnym tłumaczeniu Król Niebieskiego Oceanu (w skrócie KOBO). Szkielet trafił do muzeum ponad 20 lat temu i w tym czasie stał się prawdziwą ikoną tego miejsca. Co jakiś czas wzbudza również spore zamieszanie. Ze względu na to, co się z nim dzieje.
Jak wyjaśnia Robert Rocha, zastępca kuratora ds. nauki i badań w muzeum, KOBO w chwili śmierci miał prawdopodobnie pięć lat i ważył ponad 36 ton.
Został uśmiercony przez frachtowiec, który płynął z Belgii do Providence na Rhode Island
- wyjaśnił. Jego ciało zostało odholowane na brzeg, a później poddane różnego rodzaju badaniom. Przeprowadzona została również sekcja zwłok. Wtedy nie skupiono się jednak na oleju znajdującym się wewnątrz kości płetwala błękitnego, który jest jedną z głównych przyczyn wbijania tych zwierząt przez kłusowników. Olej jest dla tych zwierząt rezerwowym źródłem energii, które pozwala na to, by mogły robić dłuższe przerwy w żerowaniu. Dla ludzi natomiast jest łakomym kąskiem, ponieważ ma działanie lecznicze, zabezpiecza przed słońcem, a nawet może być wykorzystywany podczas tworzenia materiałów wybuchowych. Co zaś oznacza, że eksperci nie skupili się na oleju podczas pośmiertnych badań KOBO? Otóż nie odciągnęli go, a ta decyzja do dziś daje o sobie znać pracownikom muzeum w New Bedford.
Jak informuje serwis Popular Science, pomimo upływu lat oleista ciecz wciąż wycieka ze szkieletu - raz mocniej, a raz słabiej. W związku z tym z czasem muzeum postanowiło zainwestować w tak zwanego "łapacza", czyli specjalny system, który zbiera to, co wyleci z kości.
Przegapiliśmy dobre 10 lat kapania oleju. W tym czasie dość często robiło się mokro i brudno
- twierdzi Roch. Lokalny prezenter radiowy przyznał w rozmowie z serwisem CBS, że podczas wizyty w muzeum, która miała miejsce dziewięć lat temu, rzeczywiście coś tłustego skapnęło mu na kark.
Poczułem coś mokrego na karku. To miało brązowawy odcień i zostawiło plamę na mojej koszuli
- wspominał z rozbawieniem. Takich kropel było zdecydowanie więcej, ponieważ New Bedford Whaling Museum w swoim magazynie ma już wiele słoików wypełnionych wielorybim olejem. Co więcej, zdaniem ekspertów substancja będzie wyciekała ze szkieletu walenia jeszcze przez około 30-40 lat.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.