Strach to jedna z podstawowych emocji, która odgrywała ważną rolę w ewolucji człowieka. Zazwyczaj jednak nie uznaje się jej za przyjemne uczucie. Popularność horrorów w różnych mediach może zatem niektórych dziwić. Temat ten zastanawia także naukowców i choć nie mają oni jednoznacznych odpowiedzi, to zwracają uwagę na kilka istotnych czynników.
Dyskusję na temat związku między przyjemnością a strachem należy zacząć od biologicznych reakcji naszego organizmu, a konkretnie mózgu. Jak wyjaśnia "The Guardian", w sytuacji strachu ciało migdałowate stymuluje podwzgórze, które aktywuje dwa układy w organizmie: układ współczulny i układ kory nadnerczy. To z kolei powoduje gwałtowny przypływ hormonów i uruchamia reakcję walki lub ucieczki. Adrenalina zwiększa czujność organizmu, przyspiesza tętno i kieruje krew z rdzenia do mięśni potrzebnych do ruchu. Kortyzol podnosi ciśnienie krwi, a naczynia krwionośne wokół ważnych narządów rozszerzają się, zaopatrując je w tlen i składniki odżywcze. Oddech przyspiesza, dostarczając świeży tlen do mózgu, a poziom glukozy we krwi gwałtownie wzrasta, dając organizmowi szybki zastrzyk energii. Jeśli jednak organizm rozpozna, że zagrożenie nie jest prawdziwe, uwolnione zostają endorfiny i dopamina, czyli neuroprzekaźniki poprawiające nastrój.
Chociaż rozumiemy pewne aspekty sieci neuronowych strachu i sposób, w jaki koordynują one zachowania, wciąż pozostaje wiele niewiadomych
- przyznaje dr Charlotte Lawrenson, neurobiolog z Uniwersytetu w Bristolu, cytowana przez brytyjski dziennik. Nie wszystkie odpowiedzi na omawiane pytanie są jednak związane z działaniem mózgu.
Atrakcyjność historii wzbudzających strach może być wyjaśniona również ludzką ciekawością. Często boimy się bowiem tego, co jest nam nieznane. Z drugiej strony to właśnie może nas intrygować. Dr Christopher Dwyer zauważa na portalu Psychology Today, że ludzie lubią, gdy otaczający ich świat ma dla nich sens. To może być wystarczającą motywacją, by zgłębić niewiadomą. Oprócz tego straszne historie pozwalają nam na bezpieczną eksplorację nieznanych scenariuszy, które mogą być przejaskrawione, ale odzwierciedlają realne obawy. Mechanizm ten jest zresztą stosowany od pokoleń, gdy opowiadamy dzieciom o potworach, ale w rzeczywistości przygotowujemy je na prawdziwe zagrożenia. Przy okazji służy to budowaniu więzi. Podobnie wygląda to w przypadku np. filmowego wieczoru z horrorami w gronie przyjaciół. Mimo to pojawiają się tu różnice indywidualne.
Zobacz też: Czy Halloween to grzech? Egzorcyści przestrzegają: To nie gra
Ciekawe badania na temat związku między strachem i przyjemnością przeprowadził Malmdorf-Andersen i jego współpracownicy z Recreational Fear Lab na Uniwersytecie w Aarhus. Dotyczyło ono grupy osób, które odwiedziły tzw. dom strachu. Uczestnicy doświadczali atrakcji o różnym poziomie straszności.
Nasze wyniki sugerują, że może istnieć 'złoty środek' między strachem a przyjemnością, gdzie kontekst nie jest zbyt przerażający, ale też nie zbyt łagodny
- wyjaśnia Malmdorf-Andersen, cytowany przez "The Guardian". Niemniej kwestię tę komplikuje fakt, że owa strefa komfortu może być dla każdego nieco inna. Granica między zabawą a przerażeniem bywa bardzo cienka. Dr Ciaran O’Keeffe wyjaśnia dla British Psychological Society, że w dużym stopniu sprowadza się to do typu osobowości. Co więcej, nasze reakcje na strach często kształtują się na przestrzeni lat. Częściowo wpływają na to zachowania osób w naszym otoczeniu, które wykorzystujemy jako punkt odniesienia i wskazówki.
Źródło: theguardian.com, psychologytoday.com, bps.org.uk
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!