Austriacka organizacja katolicka "Quo Vadis", reprezentująca zarówno damski, jak i męski zakon, wyszła naprzeciw nowoczesnym trendom. Co dokładnie wymyślili? Zorganizowali darmową sesję tatuażu dla swoich wiernych.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Nietypowa sesja tatuażu odbyła się w pobliżu Katedry św. Szczepana w Wiedniu. Dostępne do wytatuowania symbole bezpośrednio nawiązywały do religii chrześcijańskiej. Christopher Paul Campbell, dyrektor "Quo Vadis" i organizator całego wydarzenia stwierdził, że takie działanie ma ogromne znaczenie.
To ważne, aby Kościół przyjrzał się temu, jak ludzie wyrażają swoją pobożność
- powiedział Campbell, cytowany przez "First Post".
Darmowe tatuaże okazały się prawdziwym hitem. W sobotni poranek na miejscu pojawiły się setki wiernych, chętnych do umieszczenia na swoim ciele napisów, takich jak np. "W rękach Bożych". Zainteresowanie było tak duże, że doszło do losowania, w którym wybrano kilkudziesięciu szczęśliwców, którzy następnie ustawili się w niemałej kolejce do niemieckiego tatuażysty.
Christopher Paul Campbell wyznał także, że kościół, a dokładniej jego część, która na takie rzeczy, jak tatuaże patrzy z niechęcią, musi nauczyć się być atrakcyjna dla młodych. Jego zdaniem tylko w ten sposób ma on szanse na dalsze funkcjonowanie. Utrata wiernych to ogromny problem w austriackim kościele katolickim. Liczba osób opuszczających go wciąż rośnie, osiągając niedawno rekordowego poziomu. W Austrii w samym 2021 roku odeszło od kościoła aż 91 tys. osób.
Choć dla wielu to wydarzenie było czymś niezwykłym, to jego organizatorzy musieli zmierzyć się także z nieprzychylnymi opiniami na temat tego pomysłu.
Niektórzy ludzie wierzą, że tzw. body art jest sztuką satanistyczną, mimo że praktyka tatuowania sięga wieków. Nawet sławni Austriacy, tacy jak XIX-wieczna cesarzowa Sisi, byli wytatuowani
- podsumował dyrektor "Quo Vadis".