Jednym z najbardziej lubianych polskich kucharzy i restauratorów jest Francuz Michel Moran, znany głównie z udziału w wielu programach telewizyjnych i "kaleczenia" w zabawny sposób naszego języka. W 2020 roku musiał zamknąć jedną ze swoich restauracji. Prawdziwe powody zdradził dopiero teraz.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Michel Moran od dziecka marzył o otwarciu własnej restauracji. Udało mu się to dopiero w Polsce, dokąd sprowadziła go miłość do niejakiej Heleny, która obecnie jest jego żoną. Mężczyzna przyjechał do naszego kraju w 2000 roku, a zaledwie 4 lata później otworzył "Bistro de Paris" - restaurację w Warszawie, mieszczącą się w budynku Opery Narodowej. Jego wyjątkowo dobrej jakości kuchnia francuska, ściągała wielu gości i cieszyła się ogromną sławą. Niestety w 2020 roku, po 16 latach działalności Michel zadecydował o zamknięciu lokalu. Poinformował o tym w specjalnym oświadczeniu, które później okazało się nie do końca prawdą.
Szanowni Państwo, Drodzy Goście, Przyjaciele, ponad 40 lat swojego życia spędziłem w kuchni, a niemalże 16 lat gotując dla Was i z myślą o Was. Dzięki temu poznałem wielu fantastycznych ludzi, zawarłem mnóstwo przyjaźni, byłem świadkiem wielu pięknych wydarzeń. Myślę, że to czas niezwykły, bo co by nie mówić, przeżyliśmy razem kawałek życia. Niestety, moja "przygoda" z Bistro de Paris dobiegła końca i czuję się w obowiązku poinformować Państwa, że podjęliśmy decyzję o zamknięciu restauracji, a proszę mi wierzyć, nie była to dla nas łatwa decyzja.
- napisał wtedy. Jednak w najnowszym wywiadzie dla serwisu "Newonce"zdradził zgoła inne powody takiej decyzji.
Oficjalny powód, podany w mediach, różnił się jednak od faktycznego stanu rzeczy. Michel Moran dopiero teraz, po trzech latach jest w stanie otwarcie o tym mówić. Okazuje się, że za decyzją stało wypalenie zawodowe.
W naszym zawodzie jak każdy musimy wstać rano i powiedzieć: kurczę, super, że idę do pracy. Będzie miło i przyjemnie. Już na końcu nie miałem tego. 17 lat to samo miejsce. Wypaliłem się, męczyłem, nie miałem nowego pomysłu, nie miałem chęci i czułem, że jest to moment, a nie słyszałem w pandemii, że muszę coś innego robić.
- wyznał w wywiadzie dla "Newonce". Na szczęście jednak kucharz nie wytrzymał długo bez swojej pasji. Założył nową restaurację w podwarszawskich Laskach, która może nie jest tak popularna, ale wciąż przyciąga zainteresowanych smakoszy.