Braci Mroczek trudno pomylić z kimś innym. Polacy przez 20 lat patrzyli, jak bliźniacy dorastają na ekranie i do dziś można ich oglądać w "M jak Miłość", jednym z najpopularniejszych polskich seriali. Perypetie Piotra i Pawła Zduńskich widzowie śledzą od 2000 roku, a przez ten czas wiele się wydarzyło. Szczególnie dotkliwa dla fanów serialu była śmierć serialowego ojca bliźniaków granego przez Cezarego Morawskiego. Choć mężczyzna od lat nie występuje w tej produkcji, to nadal ma coś do powiedzenia w związku z obsadą. Niedawno otwarcie przyznał, że uważa Rafała i Marcina Mroczków za kiepskich aktorów.
Zainteresował Cię ten artykuł? Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Cezary Morawski zagrał w 391 odcinkach serialu "M jak Miłość". Choć jego postać była istotna dla fabuły, aktor nie wydaje się być zadowolony z tej roli. Niedawno udzielił wywiadu dla "Tele Tygodnia", podczas którego ubolewał nad tym, że każdy, kto występuje przed kamerą jest nazywany aktorem, choć zwykle takie osoby nie kończą żadnej szkoły teatralnej.
W dzisiejszych czasach doszliśmy do takiego absurdu, że pod hasłem aktor może występować dosłownie każdy. W świecie filmowym ten absurd jest o tyle większy, że dla producenta aktorem jest już ktoś, kto stanie przed kamerą. Bez względu na to, czy ma wykształcenie, czy nie
- wyznał. Cezary Morawski nie szczędził także słów na temat gry aktorskiej braci Mroczków. Jego zdaniem są doskonałym przykładem na potwierdzenie wysuniętych wcześniej wniosków.
W pewnym momencie podjęli decyzję, że zostają i grają dalej. Zresztą nawet nie grają. Po prostu dają się filmować jako Mroczki. Oczywiście w międzyczasie nauczyli się pewnych zachowań przed kamerą, ale to nadal są Mroczki przez nią podglądani
- powiedział.
Były dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu wrócił pamięcią do czasów, gdy sam występował w "M jak Miłość". Zagrał Krzysztofa Zduńskiego, ojca Piotra i Pawła, jednak w 2006 roku jego postać zmarła na zawał serca. Aktor skomentował swoje odejście z serialu.
Szczerze mówiąc i tak byłem zdziwiony, że tak długo wytrwałem w tym serialu. Kiedyś przeglądałem swoje notatki i zauważyłem, że wiele wątków ze Zduńskim nie zostało rozwiniętych, a nawet zakończonych. Widocznie nie było zapotrzebowania na moją postać. Dopiero kiedy Zduński umierał, okazało się, jaki był popularny wśród widzów. Niestety, było już za późno na wskrzeszenie
- podsumował. Morawski stwierdził również, że obecnie w serialu rozwinięto zbyt wiele wątków nowych bohaterów i sam nie może się zorientować, o co chodzi. Jego zdaniem twórcy powinni skupić się na dalszych losach rodziny Mostowiaków.
Może Cię też zainteresować:
- Magda Gessler zdradza kulisy "Kuchennych rewolucji". Dementuje mity, które narosły wkoło show
- Tak została potraktowana Doda na próbach przed festiwalem w Opolu. Polały się łzy
- Magda Mołek w szczerym wywiadzie. To dlatego odeszła z TVN. "Dziesięć lat się kotłowałam"