Kinga Rusin uderza w Jarosława Kaczyńskiego. Nie ma skrupułów: Bełkot leśnego dziadka

Choć Kinga Rusin od dawna znajduje się poza Polską, to wciąż nie daje o sobie zapomnieć. To istotna postać w polskim show-biznesie, która co jakiś czas ma do przekazania kilka słów na temat wydarzeń w naszym kraju. Tym razem dosadnie skomentowała słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Nie gryzła się w język.

Kinga Rusin w 2020 roku zakończyła swoją współpracę z TVN i od tamtej pory wciąż podróżuje, co dość szczegółowo relacjonuje w swoich mediach społecznościowych. Aktualnie gwiazda znajduje się na Alasce i dzieli się pięknem Ameryki Północnej. Nawet tam znajduje czas na śledzenie bieżących wydarzeń w Polsce, których oczywiście nie omieszkała skomentować. Nawiązując do wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, nie zamierzała przebierać w słowach. 

Zobacz wideo Monika Zamachowska o aferze z Kingą Rusin

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Kaczyński i grzyby. Kinga Rusin wyśmiała wypowiedź prezesa

Jarosław Kaczyński w trakcie wystąpienia w Chełmie nawiązał do nadchodzących wyborów, twierdząc, że jeżeli przegra je partia polityczna PiS, to istnieje możliwość, że obywatele stracą możliwość swobodnego spacerowania po lasach i zbierania grzybów. Słowa polityka wywołały niemałe zamieszanie i wygląda na to, że dotarły nawet na Alaskę. Kinga Rusin na swoim instagramowym profilu zamieściła kolejne zdjęcie z podróży, jednak tym razem opis nie dotyczył nowych doświadczeń, a wspomnianej wypowiedzi. 

Uwaga grzybiarze, wódz z PiS dał w ten weekend do zrozumienia, że jeśli jego partia przegrałaby wybory, nie będzie można zbierać grzybów. Niestety, wygląda to na pierwszy w kampanii przykład politycznego działania grzybów, ale chyba… halucynogennych

- napisała Rusin. Na tym jednak nie poprzestała, ponieważ dalsza część wpisu, raczej nie przypadnie do gustu Jarosławowi Kaczyńskiemu

Kinga Rusin dosadnie o Jarosławie Kaczyńskim. Nazwała prezesa PiS "leśnym dziadkiem"

Była prowadząca "Dzień Dobry TVN" zakpiła z prezesa PiS, nawiązując przy okazji do swojej podróży po Alasce. 

Lepiej niż bełkotu leśnego dziadka posłuchać 'wielorybiego śpiewu". Może nie spowoduje to halucynacji, ale potrafi wywołać euforię

- czytamy na Instagramie. Okazuje się, że jakiś czas temu Rusin za pomocą podwodnego mikrofonu udało się nagrać wspomniany śpiew wielorybów, a ten bez wątpienia zrobił na niej ogromne wrażenie. Dowodem tego są słowa, którymi podsumowała swoje zdanie na temat zagrożenia dla polskich grzybiarzy

O ileż oglądanie przyrody daje więcej satysfakcji niż oglądanie i słuchanie zdesperowanych polityków

- podsumowała. Pod postem pojawiło się mnóstwo komentarzy, od osób, które wspominały m.in. o "świetnej ripoście"

Więcej o: