Koszty wynajmu mieszkań i pokoi wciąż rosną, a w stolicy sięgają takich kwot, że większość studentów nie jest w stanie sobie na to pozwolić. Do tej pory alternatywą były akademiki, jednak teraz - w dobie kryzysu mieszkaniowego - z nimi również jest coraz gorzej. Wygląda na to, że niektóre uczelnie nie radzą sobie z sytuacją. Najgłośniej jest o Uniwersytecie Warszawskim, którego uczniowie zorganizowali masowe spanie w akademickiej bibliotece.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Według najnowszych badań przeprowadzonych przez Warszawski Instytut Bankowości we współpracy ze Związkiem Banków Polskich przeciętny student potrzebuje miesięcznie aż 3800 złotych, aby się utrzymać. Nic więc dziwnego, że zainteresowanie akademikami znacznie wzrosło. Jaki był tego efekt? Brak miejsc dla wszystkich. To nie powinno dziwić, ponieważ w ciągu ostatnich pięciu latach z największych akademickich miast zniknęło aż kilkadziesiąt publicznych akademików. Problem ma leżeć w finansowaniu - uczelnie nie chcą ich utrzymywać ani remontować, bo na pierwszym miejscu jest dydaktyka.
Jesteś pokrzywdzony aferą akademikową? A może wydajesz krocie na prywatny wynajem klitki? Zapraszamy, wraz ze znajomymi na masowy nocleg w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego
- napisali na Facebooku organizatorzy masowego spania w bibliotece, który był pewnego rodzaju protestem. Choć wydaję się to bardzo nietypowe, to dotyczył wielu. Jednym z nich jest Bartek, student Uniwersytetu Warszawskiego.
To wstyd, żeby dochodziło do takich sytuacji. Ludzie przyjeżdżają tu z całej Polski, a okazuje się, że nie mają gdzie spać
- skomentował student w rozmowie z serwisem WP. W mediach pojawia się coraz więcej historii od osób, które rzeczywiście były zmuszone do spędzenia nocy w bibliotece, ponieważ czekali na informację o wolnych miejscach w akademikach. Drugą opcją jest wynajęcie pokoju lub mieszkania, na co w tym momencie nie mogą sobie pozwolić. W akcji wzięły udział również osoby, które chciały wesprzeć swoich kolegów i pokazać sprzeciw wobec aktualnej sytuacji.
Zdaniem jednego z organizatorów protestu "Wielkie Spanie w BUW-ie", problem nie wziął się znikąd.
Problem, który poruszamy, dzieje się od lat. Studenci nie mają gdzie mieszkać. Nowe akademiki nie są budowane, a "stare" są albo bardzo zaniedbane i traktowane jako ostatnia deska ratunku, albo są remontowane i ulepszane, w związku z czym zmniejszana jest w nich liczba miejsc. Doszło do sytuacji, w której otrzymanie miejsca w akademiku stało się dobrem luksusowym, na które nie każdy student zasługuje
- tłumaczy w rozmowie z WP Adam Ochwat, student UW z Koła Młodych Inicjatywy Pracowniczej. Sprawa dotyczy również m.in. Kacpra, który spał w bibliotece przez kilka dni, ponieważ, gdy pod koniec września przybył do stolicy, wciąż nie otrzymał informacji o miejscu w akademiku. Najciekawsze jet to, że spędził w nim cały pierwszy rok studiów, lecz teraz pojawił się nagły problem z dokumentacją. Na ten moment słynna już biblioteka czynna jest dla uczniów całą dobę. Sprawa jest niezwykle poważna, ponieważ chodzi o setki studentów, którzy spełniają warunki przyjęcia, lecz po prostu brakuje dla nich miejsc w tego typu publicznych domach.