Nowe rozwiązania, stosowane w wielu partiach, mogą spodobać się tym, którzy nie mają w zwyczaju przyjmować księdza podczas kolędy. Teraz decyzja o jego wizycie będzie należała do właścicieli danych lokali, a o jego gościnę trzeba będzie się nieco postarać. Jeszcze do niedawna ciężko było sobie wyobrazić taki scenariusz, jednak wszystko zmieniła pandemia COVID-19, kiedy to duchowni zrezygnowali z masowych wizyt duszpasterskich. Teraz też ich nie będzie.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Zgodnie z tradycją wizyty duszpasterskie odbywają się w okresie od Bożego Narodzenia do święta Ofiarowanie Pańskiego, które ma miejsce 2 lutego. W związku z tym, że w ostatnim czasie coraz więcej osób decyduje się na to, aby nie gościć przedstawicieli poszczególnych parafii w swoich domach, wiele z nich postanowiło zmienić zasady dotyczące kolędy 2024. Do tej pory księża pukali do wszystkich drzwi, a teraz mają zatrzymywać się wyłącznie przy tych, których właściciele wykazali wcześniej takową chęć. Jak tego dokonać? Parafie, które decydują się na taką praktykę, mają własne "procedury". W niektórych wierni muszą pofatygować się do kancelarii, natomiast są i takie, które życzą sobie, aby chętni przyjechali po księdza, a następnie go odwieźli. Przedstawiciele poszczególnych kościołów najczęściej decydują się jednak na zaproszenia, a dokładniej formularze w formie fizycznej, jak i online. Tak jest m.in. w warszawskiej parafii św. Szczepana oraz parafii na krakowskim osiedlu Ruczaj.
Tak jak w poprzednich latach, wizyta duszpasterska będzie odbywała się na podstawie zaproszeń złożonych w kaplicy, lub przez formularz na stronie internetowej
- informują przedstawiciele parafii św. Szczepana. Wygląda na to, że taka praktyka jest wręcz konieczna. Powód? Coraz mniej osób identyfikuje się z kościołem katolickim, a księża przez większość czasu odbijają się od drzwi, zamiast modlić się z tymi, którzy tego właśnie od nich oczekują.
Mieszkańców, którzy w ostatnich trzech latach nie przyjmowali księży, albo nie uczestniczyli w mszach św. kolędowych, a w tym roku pragną przyjąć, również prosimy o zgłaszanie się, ponieważ mieszkania te będą omijane
- czytamy na stronie internetowej kolejnej parafii.
W mediach nie brakuje głosów od osób, które twierdzą, że taka praktyka przyniesie same dobre rzeczy - no może nie dla duchownych, którzy z pewnością zbiorą znacznie mniej pieniędzy. Do tej pory wiele osób poddawało się presji i niekiedy nawet brało urlop, aby ugościć duchownego.
Bardzo rzadko chodzę do kościoła, ale wzięłam kiedyś nawet specjalnie urlop w pracy, żeby przyjąć kolędę. Rodzice zawsze przyjmowali księdza, nie potrafię inaczej
- tłumaczy jedna z czytelniczek Faktu. Byli i tacy, którzy specjalnie wymykali się w tym czasie z domu lub udawali, że ten jest pusty. Wszystko po to, aby nie stanąć twarzą w twarz z duchownym i oszczędzić sobie wstydu.
Od kilku lat nie przyjmujemy księdza po kolędzie i zawsze jest to krępująca sytuacja, gdy trzeba mu odmówić. Wielu z moich znajomych wychodzi wtedy z domu i wraca dopiero, gdy ksiądz opuści blok albo udają, że ich nie ma w domu, aby uniknąć "konfrontacji"
- mówiła pani Agnieszka, cytowana przez WP.