Na święta nie chce zwykłych prezentów. List Adasia do św. Mikołaja doprowadził internautów do łez

Święta to czas, kiedy najmłodsi piszą do Mikołaja listy z prośbami o prezenty pod choinkę. Nie każdy chce jednak dostać puzzle, grę, samochodzik czy nową Barbie. Pewien chłopiec marzy jedynie, by dzieci przestały być wobec niego niemiłe. Jego list doprowadza do łez.

Dla większości dzieci święta są czasem prezentów pod choinką i zabaw z całą rodziną. Nie każdy jednak marzy o tym samym. Gry, elektronika czy nowa lalka nie są idealnym prezentem dla każdego. Dowodem na to jest list pewnego chłopca do Mikołaja. Udostępniony został na facebookowym profilu pozarządowej organizacji non-profit Moc-Wsparcia. Treść może doprowadzić do łez.

Zobacz wideo Prezent w nietypowym kształcie? Nie ma obaw! Tymi sposobami możesz zapakować wszystko

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Zamiast prezentów prosi, by dzieci przestały się z niego śmiać. Wzruszający list wstrząsnął internetem

Długo trzeba by było szukać dziecka, które choć raz w życiu nie napisało listu do świętego Mikołaja. Większość z nas nie prosiłaby jednak o to samo, co Adaś. W dosłownie kilku słowach opisał to, na czym najbardziej mu zależy. Elfy czy nawet Mikołaj nieczęsto zapewne dostają podobne prośby. 

Święty Mikołaju, w tym roku chciałbym, żeby już nikt mi nie dokuczał. Nie przynoś prezentów, tylko im powiedz, żeby się nie śmiali i nie popychali w szkole

Jak donosi Kobieta WP, fundacja Dajemy Dzieciom Siłę przeprowadziła badania, które wskazują, że dwoje na troje dzieci w Polsce doświadcza przemocy rówieśniczej. Zostało to dość mocno podkreślone we wpisie na profilu należącym do Mocy-Wsparcia. Autor postu zwraca również uwagę na fakt, że:

W Polsce dzieci doświadczające krzywdzenia nie mają swobodnego dostępu do specjalistycznej pomocy terapeutycznej, a na wizytę często czekają latami

List Adasia wywołał niemałą burzę na mediach społecznościowych. Internauci dzielą się swoimi przemyśleniami

List Adasia wywołał niemałe poruszenie w internecie. Pod postem znalazła się masa komentarzy. Część z nich wyszła od rodziców, których dzieci również spotkało podobne nieszczęście w szkole. Jedna z użytkowniczek napisała: 

Poprzednia szkoła mojej córki, społeczna szkoła w Warszawie po prostu usuwała dzieci doświadczające przemocy rówieśników, jednocześnie uznając tym samym problem za rozwiązany. Karanie ofiar jest niestety standardem gdy szkoła nie umie przeciwdziałać tej formie przemocy

Inni internauci zastanawiali się, czemu sprawcy, a także rodzice, którzy wychowali ich na "młodych bandytów", nie idą do psychologów czy na terapię. Wiele osób domagało się również, by list został przekazany nie tylko do szkoły i kuratorium oświaty, ale również na policję. Jak tłumaczyli, dziecku wołającemu o pomoc trzeba jej udzielić, bez względu na wszystko. Inni internauci pisali również, że niestety bardzo często dzieje się tak, że to ofiara jest uznawana za winną. Jak możemy przeczytać:

Wina jest spychana na osoby, które doświadczają tej przemocy. Drodzy rodzice bądźmy ostrożni, reagujmy. Nie pozwalajmy na przemoc słowną lub czynną rówieśników. To może doprowadzić do tragedii
Więcej o: