Łukasz "Lotek" Lodkowski to jeden z najpopularniejszych polskich stand-uperów. Jego występy przyciągają pokaźną publiczność, a oryginalne żarty potrafią bawić do łez. Niestety, nie wszystkie. Podczas wizyty u Wojewódzkiego i Kędzierskiego wraz ze swoim kolegą z branży, Rafałem Paczesiem, zdradzili kilka szczegółów z życia komików. Jedną z tajemnic jest to, że nowe żarty testowane są na mniejszej publiczności i nie wszystkie z nich przypadają ludziom do gustu, jak na przykład ten o Annie Dymnej.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Siłą stand-uperów jest niestandardowe poczucie humoru i to, że bez żadnych ogródek potrafią uderzać w innych. Komik, Rafał Pacześ, zdradził, że wymyślanie żartów to pewnego rodzaju proces - najpierw "testuje" się je przed niewielką publicznością, aby nie narażać się na gigantyczną krytykę.
To weryfikuje publiczność. Masz w głowie, że coś jest super, idzie i nagle okazuje się, że nie jest super. Jeszcze w to wierzysz, więc jeszcze trzy razy to sprawdzasz
- przyznał w podcaście. Takich sytuacji wcale nie jest mało, a jedną z nich pochwalił się słynny "Lotek". Niedawno wymyślił żart, który uderzał w polską aktorkę i choć niezmiernie go bawił, publiczność nie podzieliła jego entuzjazmu.
Zaczynałem występ i mówiłem: "Widzieliście, jak Anna Dymna się zapuściła?! W "Czterech pancernych" taka super, a teraz w "Wielkiej wodzie" ją widziałem i w ogóle jej nie poznałem". Nie wchodziło to, choć tak mnie to bawiło
- wyznał w rozmowie Łukasz Lodkowski. Reakcja publiczności była bardzo wymowna. Zamiast gromkich braw i śmiechu, zapanowała cisza.
Choć komik nawiązywał do przemiany aktorki w serialu Netflixa "Wielka Woda", żart zabrzmiał dość dwuznacznie. Publika nie miała zamiaru naśmiewać się z osoby, która - jak wspomniał Kuba Wojewódzki - określana jest w Polsce mianem "symbolu dobroci". Być może problem polegał również na tym, że nie każdy miał okazję obejrzeć "Wielką wodę" i ujrzeć metamorfozę Anny Dymnej. Mimo że żart okazał się nietrafiony, zdaniem "Lotka" miał mieć zupełnie inny wydźwięk.
To nie jest żart, który uderza w nią. To jest żart, że minęło tyle lat
- podsumował Łukasz Lodkowski.