Pod koniec 2022 57-letnia pani Jolanta Doliasz z Gliwic wzięła udział w programie Mai Sablewskiej "10 lat młodsza w 10 dni". Niestety, kobieta była załamana końcową metamorfozą oraz całym procesem zmian. Udział w show doprowadził ją do załamania psychicznego i pogorszenia zdrowia. Niedawno postanowiła opowiedzieć nieco więcej o kulisach produkcji, by ostrzec innych przed uczestnictwem.
Zapewne sporo widzów pamięta wciąż głośną, a zarazem nieudaną metamorfozę 57-letniej Jolanty Doliasz z Gliwic, która miała miejsce w show "10 lat młodsza w 10 dni" w listopadzie 2022 roku. Przemiana, nadzorowana przez prowadzącą, Maję Sablewską nie tylko nie spodobała się bohaterce programu, ale i doprowadziła ją do załamania psychicznego. Kobieta postanowiła zdradzić w niedawnym wywiadzie więcej szczegółów na temat koszmaru, który musiała przeżyć na planie. Gdy pani Jola zgłaszała swój udział, od razu zaznaczała, że zależy jej przede wszystkim na dwóch zabiegach - stomatologicznym i podniesieniu powiek. Ekipa przystała na warunki, ale ostatecznie nie wywiązała się z nich.
U mnie w domu było uzgadniane to, co jest do zrobienia. Miałam mieć zabieg na dolnej szczęce, powiekach górnych i dolnych. To był mój warunek wystąpienia w tym programie.
- mówiła Jolanta Doliasz w rozmowie z Plotkiem. Po dłuższym czasie postanowiła zdradzić więcej szczegółów, zapytana przez dziennikarzy Onet Plejady. Opowiedziała, co się stało, że do zabiegów nie doszło.
Po kolejnych rozmowach i moich naciskach producentka przyznała, że o zabiegu stomatologicznym nie ma już mowy i nie będę miała robionych zębów. Wybrano inną uczestniczkę. Ta informacja mnie załamała, zaczęłam czuć się coraz gorzej. Wkrótce mój stan psychiczny tak mocno się pogorszył, że trafiłam do lekarza psychiatry, który przepisał mi leki antydepresyjne. Czułam się oszukana i poniżona przez produkcję.
- zdradziła pani Jola. Poza problemami natury psychicznej zaczęły odzywać się również inne dolegliwości. Całość pogarszał brak higieny na planie i złe warunki.
Pani Jolanta nie ukrywała, że na planie w trakcie nagrań do programu zaczęła zmagać się z poważnymi problemami zdrowotnymi, które powróciły w wyniku stresu. Co gorsza, były one jej zdaniem zupełnie lekceważone przez produkcję.
Przez stres wróciły problemy z kamieniami nerkowymi, założono mi cewnik. Zaczęłam strasznie puchnąć, pojawił się stan zapalny dróg moczowych. Nagrania finałowego odcinka miały odbyć się na początku sierpnia. Lekarz psychiatra powiedział mi, żebym nie wyjeżdżała sama poza miejsce zamieszkania, bo jestem w bardzo złym stanie psychicznym. Miałam momenty, że chciałam zniknąć i coś sobie zrobić. Nerwobóle na tydzień przykuły mnie do łóżka; dobrze, że była przy mnie córka.
- mówiła z żalem dla Plejady. Sprawę pogarszał fakt, że podczas nagrywania nie były przestrzegane podstawowe zasady higieny. Uczestniczki nosiły te same majtki wyszczuplające, co doprowadziło do wysypki. Podobnie było z butami, które często zakładano jej na bose stopy, nie dbając zupełnie o ewentualny rozwój grzybicy. Na sam koniec programu złe samopoczucie pani Jolanty osiągnęło apogeum. Została zmuszona do występu przed kamerami mimo opuchlizny i depresji oraz zaprezentowania swojej metamorfozy.
Nie obchodziło ich, jak wyglądam i jak się czuję. Zabawa musi trwać. Dobiły mnie jeszcze słowa Majki Sablewskiej. Wiedziała, że jestem w strasznej formie psychicznej, wiedziała, że nie potrafię się obronić, więc wyżywała się na mnie. Czułam się jak śmieć.
- wyznała. Maja Sablewska do dziś unika drażliwego tematu, a ekipa telewizyjna nie chce zdradzić nic na temat nagrywania odcinka, tłumacząc się prywatnością i dobrem uczestników. Jednak pani Jolanta z pewnością długo jeszcze nie zapomni przykrego i rozczarowującego doświadczenia, jakim był występ w programie.