Łukasz Jakóbiak zaczął budować swoją ścieżkę do show-biznesu już w czasach dzieciństwa. Polował wówczas na spotkania z celebrytami i kolekcjonował ich autografy. Od zawsze marzył o tym, by pracować w mediach i obracać się w towarzystwie gwiazd. O jego pasji pisano nawet w magazynach dla nastolatków, a w mediach społecznościowych można znaleźć fotografie sprzed lat, na których młody Łukasz pozuje u boku Edyty Górniak, a nawet Beyonce. Mężczyzna osiągnął swój cel w drugiej dekadzie XXI wieku, gdy rozpoczął działalność w internecie. Kilka lat później przekonał się o tym, jak bolesny jest upadek z wysokiego konia.
W 2012 roku Łukasz Jakóbiak założył swój pierwszy internetowy program typu talk-show "20m2". Do swojej kawalerki zapraszał znane osoby i przeprowadzał z nimi wywiady. To właśnie wtedy mężczyzna zaczął zdobywać popularność, co zachęciło go do stworzenia kolejnych programów - "Jak mieszkają gwiazdy?" i "Przyjaciele kawalerki". Jego kanał na YouTube bił rekordy popularności, jednak do czasu. W 2017 roku celebryta zapragnął wystąpienia w programie Ellen DeGeneres. W związku z tym mężczyzna opublikował film, w którym "zwizualizował" swoją wizytę w słynnym talk-show i zatrudnił aktorkę do złudzenia przypominającą amerykańską dziennikarkę. Widzom nie spodobało się jednak to zagranie i poczuli się oszukani. Jakóbiak zaczął tracić fanów, których zaufania nie dało się już odbudować.
Po wielkiej porażce Łukasz Jakóbiak przestał nagrywać na YouTube. Co pewien czas udzielał wywiadów, w których tłumaczył, że internauci nie zrozumieli jego "wizualizacji", jednak to nie pomogło. Porzucił działalność przed kamerą i poszedł w zupełnie innym kierunku. Zaczął interesować się rozwojem osobistym i szeroko pojętą duchowością. Dziś mężczyzna pracuje jako "coach" i prowadzi kursy online, które mają "zbliżyć do Boga" i "rozluźnić umysły". Ceny za taką naukę wahają się od 111 zł do nawet 3,5 tys. zł. Podobno na jednym z takich kursów miało dojść nawet do uzdrowienia.
Na moim kursie była niedosłysząca dziewczyna, nosiła aparat słuchowy. W trakcie jednej z medytacji nastąpiła tak silna reakcja, że słuch zaczął wracać. W internecie można znaleźć jej świadectwo wideo. Oficjalnie laryngolog to potwierdził i aparat został zdjęty
- opowiadał Jakóbiak w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Z jego strony internetowej można się dowiedzieć, że organizuje również spotkania, które "niczego nie uczą", ale "oduczają tego, co stoi na przeszkodzie w doświadczeniu życia w pełnym wymiarze".