Na początku lutego bieżącego roku uczelniana maszyna z przekąskami uległa uszkodzeniu, a na jej ekranie został wyświetlony komunikat o błędzie związanym z aplikacją umożliwiającą rozpoznawanie twarzy. Problem polegał na tym, że studenci nie byli poinformowani o tej technologii. Nic nie wskazywało na to, że maszyna monitoruje ich poczynania, ponieważ nie zostali poproszeni o wyrażenie zgody na analizę własnych ruchów i twarzy. To doprowadziło do niemałego skandalu.
Jeden ze studentów przyznał, że cała sytuacja jest dla niego, jak i jego kolegów, dużym zaskoczeniem. Nikt nie spodziewał się tego, że zwykła maszyna z jedzeniem może tak naprawdę służyć do identyfikacji klientów.
Hej, czemu ta głupia maszyna ma funkcję rozpoznawania twarzy?
- napisał na Reddicie. Jak informuje "The Guardian", sprawą zainteresowały się również inne osoby związane z kanadyjską uczelnią.
Gdyby nie błąd aplikacji, to byśmy się o tym nie dowiedzieli. Nie ma tu żadnego ostrzeżenia
- powiedział w CTV News River Stanley, który relacjonował wydarzenia dla gazety uniwersyteckiej. Ich nagłośnienie wywołało liczne dyskusje na temat tego, czy wszystko odbywało się zgodnie z prawem. Śledztwo Rivera ujawniło, że automat jest w stanie zbierać dane dotyczące szacowanego wieku i płci osób z niego korzystających bez ich wiedzy oraz zgody. Firma odpowiedzialna za tego typu maszyny określa tę technologię jako "oprogramowanie do wykrywania danych demograficznych", co zdaniem Stanley'a jest zgodne z RODO, lecz istnieją pewne wątpliwości, czy odpowiada kanadyjskim przepisom.
Według kanadyjskiego komisarza ds. prywatności automat zgromadził dane dotyczące ponad pięciu milionów osób, a te trafiły do internetowej bazy firmy odpowiadającej za utrzymanie maszyny. W związku z tym, że taki stan rzeczy powoduje liczne spory oraz wątpliwości, uczelnia postanowiła zareagować. Rzecznik Uniwersytetu Waterloo, Rebecca Elming, przekazała w specjalnym oświadczeniu, że urządzenie zostanie wyłączone z użytku, aż do momentu usunięcia kontrowersyjnej funkcji. Ma to zostać zrobione "jak najszybciej". Według firmy odpowiedzialnej za automaty, te nie zachowują zdjęć studentów, a zastosowana w nich technologia jest zgodna z przepisami odnoszących się do ochrony danych.