Kinga Duda pojechała z kotem do weterynarza limuzyną Służby Ochrony Państwa. Poseł KO jest oburzony

Córka prezydenta Polski, Kinga Duda, została zaobserwowana przez dziennikarzy podczas wizyty w klinice weterynaryjnej. Nie każdemu przypadło do gustu to, że kobieta zawiozła swojego kota na leczenie autem Służby Ochrony Państwa. Głośno skomentował to między innymi poseł Koalicji Obywatelskiej.

Kinga Duda musiała udać się ze swoim pupilem do weterynarza. Wiele osób zdziwił fakt, że pod klinikę podjechała limuzyną Służby Ochrony Państwa. W sieci i mediach została wywołana niemała burza. Do sprawy odnieśli się sami przedstawiciele SOP. Z kolei poseł Koalicji Obywatelskiej, Witold Zembaczyński, nie mógł powstrzymać się przed krytyką.

Zobacz wideo Andrzej Duda nazywa tabletkę "dzień po" bombą hormonalną. A co na to kobiety?

Kinga Duda pojechała limuzyną do lecznicy. Służba Ochrony Państwa tłumaczy córkę prezydenta

Odkąd jej ojciec został prezydentem Polski, Kinga Duda jest na świeczniku mediów. Wielu dziennikarzy śledzi jej poczynania, mimo że kobieta stara się nie angażować w politykę. 28-latka postawiła na karierę prawniczą i obecnie pracuję w warszawskiej kancelarii. Poza pracą ma jednak życie prywatne, w którym ostatnio sporo się działo. Ukochany pupil Kingi Dudy wymagał wizyty u weterynarza. Udała się więc wraz z kotem do lecznicy dla zwierząt. Zaskoczenie wzbudził jednak fakt, że podróżowała limuzyną Służby Ochrony Państwa. Reporterzy "Super Expressu" powiadomili o całym zajściu, po czym skontaktowali się z funkcjonariuszami SOP, prosząc o komentarz.

Metody i zadania realizowane przez tę służbę są chronione

- otrzymali lakoniczną odpowiedź. O nieco większą wypowiedź pokusił się poseł Koalicji Obywatelskiej. Witold Zembaczyński nie krył swojego oburzenia, nazywając taką podróż "fanaberią".

Poseł Koalicji Obywatelskiej komentuje wyprawę Kingi Dudy. Nie wziął pod uwagę jednej rzeczy

Poseł Witold Zembaczyński postanowił wypowiedzieć się na ten temat. W wywiadzie dla "Super Expressu" wyznał, że takie działanie Kingi Dudy wcale nie było potrzebne. Co więcej, jego zdaniem nie powinna używać do wizyty w lecznicy limuzyny państwowej.

Dla VIP-a to może oczywiste, że jedzie do weterynarza z ochroną, dla zwykłych ludzi to jakaś fanaberia. Niezależnie od przywileju ochrony, jaki posiada pani Kinga Duda, warto byłoby, żeby prywatne sprawy załatwiała we własnym zakresie i wtedy nie ma tematu.

- powiedział polityk Koalicji Obywatelskiej. To jednak nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz, gdy córka prezydenta jest widziana w towarzystwie ochroniarzy. Jest osobą publiczną, która podlega 24-godzinnej ochronie. Niezależnie od tego, czy jechałaby taksówką, czy prywatnym samochodem, musieliby być wokół niej pracownicy Służby Ochrony Państwa. Z pewnością znacznie szybciej i wygodniej jest wykorzystać limuzynę niż jechać tam tramwajem. Nie sposób zatem jednoznacznie ocenić, czy Kinga Duda korzystała ze swoich przywilejów, czy takie działanie było po prostu niezbędne.

Więcej o: