Kuba Wojewódzki znów wywołał spore kontrowersje. Tym razem wszystko zaczęło się od rozmowy z Michałem Sikorskim - aktorem, który zabłysnął rolą księdza Jakuba w serialu "1670". Jak przyznał artysta, wiele osób pyta go o odprawienie różnych katolickich obrzędów. Prowadzący wpadł na pomysł zrealizowania własnego pogrzebu.
W ostatnim odcinku show Kuby Wojewódzkiego zaproszonymi gośćmi byli Marianna Schreiber oraz Michał Sikorski. Żona posła Prawa i Sprawiedliwości zasłynęła ostatnimi czasy udziałem we freak fightach. Niestety jej mąż nie podzielał entuzjazmu kobiety i postanowił się z nią rozwieść, informując ją o tym poprzez media. Od tamtej pory jest o niej wyjątkowo głośno. Mimo wszystko więcej emocji wywołał jednak aktor Michał Sikorski, którego widzowie znają przede wszystkim z roli księdza Jakuba z hitu Netflixa "1670". Artysta przyznał, że od tamtej pory boryka się z tym, że niektórzy miłośnicy produkcji nie rozdzielają fikcji od rzeczywistości. Sikorski dostaje od nich między innymi prośby o udzielanie ślubów czy błogosławieństwa. Kuba Wojewódzki, gdy tylko o tym usłyszał, wpadł na nieco kontrowersyjny pomysł. Prowadzący zaproponował aktorowi wygłoszenie mowy pożegnalnej i odprawienie nad nim fikcyjnego pogrzebu.
Michał Sikorski, znany ze swojego poczucia humoru, od razu wstał, by pomodlić się nad "umierającym" dziennikarzem. Wojewódzki złapał za świeczkę, a Marianna Schreiber za smartfona, by uwiecznić komiczną scenę na selfie.
Kariery kończyli po kolei Boniek, Małysz, Błaszczykowski, a on trwał i bawił Polaków. Panie Boże, przyjmij do siebie króla TVN-u. Nie Hubert Urbański!
- żartował aktor, rozkładając ręce. Internauci, którzy zobaczyli to nagranie, mieli jednak mieszane uczucia. Część z nich przyznała, że podoba im się taki dystans do siebie.
Ale się uśmiałam!
Genialni jesteście!
- czytamy w komentarzach pod filmikiem, udostępnionym przez Kubę Wojewódzkiego. Nie każdy jednak zrozumiał przekaz, a wiele osób twierdziło, że nie powinno się żartować ze śmierci.
Co tu się wyrabia?
- pytali niektórzy. Miłośnicy "króla TVN-u" raczej zaskoczeni nie byli. Prezenter słynie z podobnych zachowań i niecodziennych pomysłów, które czasem rzeczywiście mogą wydać się w konkretnych kręgach przesadą. Warto jednak pamiętać, że cały program jest swego rodzaju satyrą i powinno się go traktować z przymrużeniem oka.