W poniedziałek Wojciech Szczęsny i jego żona, Marina Łuczenko-Szczęsna, przybyli do stolicy na zgrupowanie reprezentacji Polski w piłce nożnej. Choć fakt, że przylecieli prywatnym odrzutowcem, raczej nie zaskakuje, to sama cena kursu z pewnością zwala z nóg. Ekspresowa podróż z Włoch do naszego kraju kosztowała krocie.
Wojciech Szczęsny to jeden z najbardziej rozpoznawalnych piłkarzy, występujący na pozycji bramkarza we włoskim klubie Juventus oraz w reprezentacji Polski. Na co dzień mieszka we włoskim Turynie razem ze swoją żoną, Mariną Łuczenko-Szczęsna oraz synkiem Liamem. Obecnie para oczekuje drugiego dziecka. O ciąży poinformowali stosunkowo niedawno, bo 13 marca. Poza mieszkaniem w Italii posiadają również dom pod Warszawą, działkę w Zakopanem oraz willę w hiszpańskiej Marabelli. Wczoraj, 18 marca, reprezentacja Polski rozpoczęła ważne zgrupowanie, na którym musieli pojawić się wszyscy piłkarze. Szczęsny wraz z żoną i synem porzucili na chwilę posiadłość we Włoszech i jak najszybciej udali się do Polski. Para postawiła na lot prywatnym odrzutowcem, który był co prawda wyjątkowo komfortowy, ale również bardzo nieekologiczny. Najwięcej emocji wzbudza jednak koszt, jaki musieli ponieść, wybierając tego typu transport.
Do stolicy naszego kraju Szczęsny wraz z żoną i synem przybyli prywatnym odrzutowcem. Transport według relacji "Faktu", kosztował ich aż 60 tysięcy złotych. To jednak jeszcze nie wszystko. Na lotnisku czekał na nich Rolls Royce Cullinan Black Badge, którym udali się już na miejsce zgrupowania kadry. Co ciekawe, model ten określany jest mianem "najdroższego SUV-a na świecie" i kosztuje nawet półtora miliona złotych. Wojciech Szczęsny ma jednak inne zmartwienia na głowie i na pewno nie należą do nich pieniądze. Już w najbliższy czwartek na PGE Stadionie Narodowym Polska reprezentacja zmierzy się z Estonią w ramach półfinałowego meczu barażów do Euro 2024. Od tej rozgrywki zależy naprawdę wiele. To nasza ostatnia szansa, aby dostać się na turnieje główne, które będą odbywać się przez miesiąc, od 14 czerwca do 14 lipca, w Niemczech na 10 różnych stadionach. Między innymi będzie to w Berlin, Monachium, Dortmund, Stuttgart, Hamburg oraz Kolonia. U zachodnich sąsiadów czekałby nas pojedynek z wygranym w starciu Walia - Finlandia. Pozostaje więc trzymać kciuki za naszych piłkarzy i mieć nadzieję, że dadzą z siebie wszystko.