Choć wzrok utkwiony w ekranie smartfona zazwyczaj kojarzy nam się z nastolatkami, to przewinienie to czasami dotyczy również starszych osób. Co więcej, może to być potencjalnie niebezpieczne nawet wtedy, gdy znajdujemy się z dala od ruchliwej jezdni. Niefortunny wypadek z Ustki to dobra okazja, żeby przypomnieć, że zachowanie ostrożności jest zawsze wskazane. Co jednak dokładnie się wydarzyło?
Zgodnie z art. 14 pkt 8 ustawy Prawo o ruchu drogowym korzystanie z telefonu na przejściach dla pieszych jest zabronione. Wprowadzenie tego zapisu miało oczywiście na celu zwiększenie naszego bezpieczeństwa, ale w niektórych sytuacjach będziemy musieli kierować się nie przepisami, a naszym rozsądkiem. Jak donosi portal dziennikbaltycki.pl, do wspomnianego na wstępie wypadku doszło w piątek 10 maja po godzinie 22 w Ustce. 50-letni mężczyzna przechadzał się po wschodnim falochronie w okolicy Syrenki. Słupska policja ustaliła później, że spacerowicz najprawdopodobniej zapatrzył się w telefon, odczytując SMS-a. Z tego powodu nie zauważył końca nabrzeża i wpadł do kanału portowego. W miejscu upadku nabrzeże ma dolny parapet, ale jest on zbyt wysoki, aby samodzielnie wydostać się z wody. Mężczyzna spędził około 20 minut, trzymając się konstrukcji falochronu. Jego wołanie o pomoc usłyszeli jednak w końcu inni spacerowicze. Dwóch mieszkańców Ustki wyłowiło poszkodowanego na brzeg, a następnie wezwali odpowiednie służby. Na ich przybycie nie trzeba było długo czekać.
Na miejscu zdarzenia pojawiła się straż pożarna z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Ustce, policja, zespół ratownictwa medycznego, bosman portu, a od strony morza ratownicy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa.
Poszkodowany został wyciągnięty z wody przez przechodniów przed przyjazdem strażaków. Strażacy udzielili mu kwalifikowanej pierwszej pomocy, zabezpieczyli go przed wyziębieniem. Mężczyzna został przekazany zespołowi ratownictwa medycznego. Był przytomny, w miarę w dobrym stanie
- poinformował mł. kpt. Piotr Basarab, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Słupsku. Udało się również ustalić, że mężczyzna sam był kiedyś ratownikiem WOPR. Ostatecznie zmarznięty 50-latek został przewieziony na SOR z urazem prawej ręki. Policja wykorzystała także tę okazję, aby przestrzec innych.
Apelujemy o zachowanie ostrożności w rejonie zbiorników wodnych, szczególnie w miejscach, gdzie nie są one ogrodzone
- podkreślał mł. asp. Jakub Bagiński, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Słupsku, cytowany przez "Super Express".
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.