Choć Polacy uwielbiają Tę Jedną Ciotkę, mierzy się z hejtem. Jego orientacja wzbudziła kontrowersje

Mateusz Glen od dwóch lat staje się coraz bardziej rozpoznawalny, podbijając internet jako Ta Jedna Ciotka. Niedawno otrzymał nagrodę dla influencera na gali Hashtagi Roku. Twórca tłumaczy, skąd wziął się pomysł na humorystyczne materiały oraz jak zareagowali jego fani na wieść o coming oucie.

Internetowi twórcy potrafią w tych czasach zyskać z miesiąca na miesiąc ogromną popularność, a co za tym idzie sporo współprac, zaproszeń na ważne wydarzenia, a nawet nagród. Tak właśnie było z Mateuszem Glenem, który na co dzień nagrywa filmiki na TikToka i Instagrama jako Ta Jedna Ciotka. Mężczyzna szybko podbił serca obserwatorów. Nie zmienia to faktu, że czasem musi radzić sobie z hejtem.

Zobacz wideo Adrianna Dębska i Marcin Pyć: W skali roku czołowi polscy twórcy internetowi zarabiają kilkaset tysięcy

Mateusz Glen - kto to? TikTok i Instagram oszalał na punkcie Tej Jednej Ciotki

W sobotę, 15 czerwca 2024 roku odbyła się uroczysta gala plebiscytu "Hashtagi Roku", podczas której część nominowanych wcześniej twórców otrzymała atrakcyjne nagrody i statuetki. Choć na wydarzeniu pojawiła się plejada gwiazd, to uwagę wielu przyciągał Mateusz Glen przebrany za wykreowaną przez siebie postać Tej Jednej Ciotki. 26-latek przemienia się w kobietę w średnim wieku i parodiuje jej zachowanie, wykorzystując znane stereotypy. Najczęściej jego nagrania dotyczą narzekania oraz kościelnej hipokryzji. Co ciekawe, ogromna ilość internautów chętnie je ogląda.

Ciotka przyszła na świat w 2022 roku, kiedy trwało Boże Ciało. Szła procesja pod moim blokiem. Pomyślałem, że nagram sobie panią, która idzie na procesję Bożego Ciała, oczywiście wiadomo, w jakim celu, ale przy okazji obgada jeszcze koleżankę, pogada o pogodzie i nowych rajstopach. Nie miałem wtedy jeszcze TikToka, tylko prywatne konto na Instagramie. (...) Moi znajomi zaczęli mi mówić, że muszę założyć TikToka, bo to idealne dla mnie miejsce.

- wspominał o swoich początkach jakiś czas temu w wywiadzie dla Dziennik.pl. Na samym Instagramie obserwuje go już ponad 280 tysięcy osób. Nie zmieniło się to nawet po tym, jak otwarcie przyznał, że jest osobą homoseksualną. Nie zmienia to jednak faktu, że musi czasem borykać się z hejtem i niezrozumieniem.

Mam, powiedzmy, 90-95 procent pozytywnych komentarzy, więc myślę, że ludzie nawet o tym nie myślą, co ja tam robię w sypialni i z kim. Natomiast wiem, że to jest dalej temat kontrowersyjny. Myślę, że temat "chłop przebrany za babę" bardziej niektórych razi niż to, że jestem gejem. Tak mi się wydaje. Natomiast kiedyś pani mi napisała, że jak się dowiedziała, że ja jestem tęczowy, "to mnie dobry Bóg ukarze". I przestała mnie obserwować.

- śmieje się twórca, cytowany przez Onet. Mimo wszystko podkreśla, że ma niezwykłe grono fanów.

 

Oto kim jest Mateusz Glen na co dzień. Twórca nie chce być postrzegany przez pryzmat orientacji

Mateusz Glen, choć obecnie cieszy się ogromną sławą, to wciąż boi się pewnego społecznego wykluczenia. Przede wszystkim marzy o tym, by nie być definiowanym przez pryzmat tego, kogo kocha. Chce, by każdy po prostu cieszył się jego szczęściem i czerpał radość i rozrywkę z nagrywanych przez niego materiałów. Mimo wszystko nawet gdy spotyka go hejt, to ma grono wiernych fanów, którzy zawsze gotowi są, by go obronić.

To jest też super, że "Ciotkę" ogląda naprawdę mnóstwo pokoleń, od maluszka do staruszka. Zaryzykowałem, poszedłem naprzód, zacząłem się przebierać za kobietę, zacząłem robić ten taki "ciotkowy" klimat i to może faktycznie też daje mi takiego plusa, że w sumie nie wszyscy geje są tacy źli, bo właśnie poprawiam innym humor.

— podsumował Mateusz. Jak widać, najważniejsze to robić swoje i nie przejmować się zdaniem innych.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Więcej o: